Anioł Ciemności. Dziwna nazwa dla anioła. Przecież zawsze raczej kojarzy się z jasnością. Posłuchajmy, dlaczego został tak nazwany przez cytowanego niemieckiego zakonnika: Gdy życzę Ci Anioła Ciemności, nie chciałbym, żeby było ciemno wokół Ciebie i w Tobie. Raczej proszę o to, żeby anioł odwiedził Cię w Twojej ciemności i towarzyszył Ci. Czasami ogarnia nas ciemność, czy chcemy, czy nie. Czasami staje się ciemno w nas. Często nie wiemy, skąd przychodzą ciemne uczucia. Kiedy myślimy o przyszłości, napotykamy tylko na ciemność. Nie wiemy, co będzie dalej. Gdy zastanawiamy się nad naszą przyjaźnią czy małżeństwem, stoimy jak przed ciemną chmurą. Wszystko wydaje się groźne (…) Wielu ludzi cierpi dziś z powodu depresji. W niej wszystko jest ciemne. Wszystko, co dotychczas cieszyło, wymyka się z rąk (…) Musi tu przyjść Anioł, który zstąpi do tej ciemności i poda rękę człowiekowi w jego nocy. Takiemu Aniołowi nie wolno bać się ciemności. Musi on ufać, że nie spadnie w ciemną przepaść, bo sam jest podtrzymywany. Potrzebuje odwagi, aby zstąpić do ciemnej jamy, aby być przy ludziach siedzących na dole…
I już wiemy, jaki to Anioł. Rzeczywiście przedziwny i jedyny w swoim rodzaju. Kiedy zaczynałem cały ten cykl anielski, pisałem, że to dla mnie swego rodzaju ars poetica. I że wcale nie jest tu tak do końca ważne, czy ktoś w anioły wierzy. Być może dla wielu anioły są istotami bajkowymi. Dla innych są jak mglisty powiew, który ledwo da się zobaczyć. Oczywiście szanuję wiarę tych, którzy widzą w nich inny wymiar rzeczywistości, na którą oczekują. Jest jeszcze dodatkowe znaczenie, które gdzieś tam pojawiało się między wierszami a dziś chciałem je mocno podkreślić. Chodzi o to, że „Aniołami” możemy być dla siebie nawzajem.
W przypadku Anioła Ciemności, o którym wspomina Grün, jest to bardziej niż namacalne. Potrzebujemy ludzi, którzy przyjdą nam z pomocą. Zejdą z nami do najgłębszej ciemności, jak obrazowo pisze niemiecki terapeuta. Takie towarzyszenie w cierpieniu jest niejednokrotnie jedynym ratunkiem. Na stronie Anselma Grüna – KLIK – doświadczamy, że ten siwy brodacz poświęcił swoje życie pomocy człowiekowi. Kilkadziesiąt pozycji książkowych to też wynik pracy terapeutycznej. Świadczą o tym podziękowania ludzi, którym pomógł. Wydaje mi się, że sam jest jednym z tych Aniołów, o których pisze.
I jeszcze jedna refleksja… Uzmysłowiłem sobie, że trochę taką Ciemnością (albo apokaliptyczną Czeluścią:-) jest współczesny Internet. I tu też trzeba swoistych „Aniołów”, by nieśli światło i przypominali o dobrej stronie każdego z nas. I do tego Was wszystkich blogowiczów i komentujących bardzo gorąco zachęcam:-)
Pozdrawiam
Ceramik
myślałam,że o będzie groźny Anioł! ale widzę, że to Anioł towarzysz niedoli, silny i mimo wszystko dający nadzieję,że nie jesteśmy sami w tym mroku
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W sumie one nie powinny być straszne:-)
Towarzysz niedoli…
W punkt:-)
PolubieniePolubienie
Dla mnie to Anioł z pogranicza pogotowia ratunkowego. Może powinien nazywac się Aniołem Ratownikiem?
Odważny . Nie bojący się ciemności. Przynoszący ratunek. Ważny.
Potrzebny każdemu w chwilach grozy i braku nadziei.
Uściski Ceramiku.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Anioł Ratownik…
Jak najbardziej…
I musi zejść z nami w naszą ciemność…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Anioł Ciemności, a winien być nazwany Odwagi;)). Stalowe nerwy i silna wola;)). O jakże miłe są w chwilach ciemności takie ramiona na których można się podeprzeć. ;)). Oby nigdy nie zabrakło mu odwagi;))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A sama nie myślałaś, by zostać Aniołem Odwagi?:-)
Niewątpliwie masz predyspozycje…
I dużo odwagi, by mówić prawdę.
😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Sama sobie prędzej kojarzę się z „towarzyszem niedoli” niż z odwagą;)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Skoro tak często jesteś „towarzyszem niedoli” to masz już pewne …doświadczenie
I możesz pomóc innym
😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba