Spacer po warszawskich Siekierkach. Nowe strzeżone osiedle trochę przeraża swoim położeniem. Obok kupa błota i plac budowy …kolejnych strzeżonych osiedli. Każdy chce mieszkać w Warszawie. Najlepiej najbliżej centrum. Przed piętnastoma laty sam miałem plany przeniesienia się do tego szalonego miasta. A wylądowałem w Szwarcwaldzie…
Dzisiaj wpadło mi do głowy pytanie, jaka jest medialność religii. Przechodzę właśnie koło przedszkola i szkoły podstawowej prowadzonych przez zakon pijarów. Podobno bardzo renomowane. I kształcą tu swoje dzieci nie tylko ludzie głęboko wierzący. Religia zwykle medialnie łączy się z pewnym konserwatyzmem a więc i niechęcią środowisk bardziej liberalnych. Ograniczenia religijne są przecież przez nich wyśmiewane i poddawane krytyce. Z drugiej strony powinny one dotyczyć ludzi, którzy są związani z daną religią. A więc ci, którzy mają bardziej liberalne podejście tak naprawdę powinni …zamilknąć. Skoro to nie ich „klub” wara od zasad, które w nim obowiązują:-) Inaczej sprawa się ma, gdy religia proponuje swoje rozwiązania dla np wszystkich obywateli danego kraju. Przypomina mi się futurystyczna powieść M. Houellebecqa Uległość. Opowiada o tym, że w wyniku demokratycznych wyborów zostaje we Francji wprowadzony szariat. Wolność obywatelska ulega zawieszeniu i wszyscy obywatele poddani zostają islamskim restrykcyjnym prawom obyczajowym.
Wydaje mi się, że „niemedialność” religii łączy się z pewnym strachem, o którym pisze Houellebecq. Obawiamy się, że w jakiś sposób zostanie zawłaszczona nasza wolność. Z drugiej strony tak „dziką radość” wywołują w nas afery wywołane np przez duchownych. Okazuje się, że są tacy sami jak my i popełniają zło. Stąd tak ogromne zainteresowanie mediów, stąd filmy takie jak „Kler”, stąd też powstawanie bulwersujących i obrazoburczych dzieł artystycznych. Chcemy głośno zaprotestować i powiedzieć, dlaczego „czarni” wytykają nam coś, w czym …sami ubabrali łapy:-)
Oczywiście można tu o wiele więcej na ten temat pisać… Nie ulega jednak wątpliwości, że religie nie mają dzisiaj w mediach dobrego PR-u. A nowoczesnemu człowiekowi nie wypada podpierać się ich autorytetem. Może więcej stracić niż zyskać… Lepiej głosić swoją niezależność… Czy jednak to i nie kolejna pułapka, w którą wpadamy:-)
Pozdrawiam
Ceramik
(Nie)medialność religii to efekt po trosze neoliberalizmu, promowania indywidualności ludzkiej, jako najwyższego dobra Zachodniego Świata, czy też transhumanizmu w którym to człowiek jest sam z siebie zdolny do zbawienia. Oczywiście problem jest szerszy i wiele mądrych bardziej i mniej rozpraw już na ten temat powstało. To, że rodzice ciągną do szkoły Pijarów rozumiem doskonale: upadek autorytetów naszego wspaniałego świata jest zarazem tęsknotą za ich ustanowieniem, nadaniem wzorców, porządku i pokazaniem świata, który będzie uporządkowany i przewidywalny. Dlatego rodzice poślą dzieci do tej szkoły, bo ona zapewnia „dyscyplinę”, której reszta świata już nie oferuje. Ta zaś „dyscyplina” jawi się jako cnota za którą warto zapłacić, żeby dzieciom dać dobry start… Dziecko dziś to (niestety) towar, inwestycja o (chciałoby się) określonej i przewidywalnej stopie zwrotu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oddać dziecko pod opiekę autorytetów, którymi się gardzi (przynajmniej na pokaz) w poważnych rozmowach… Oto tragedia naszych czasów…
PolubieniePolubienie
Nie chciałam mieszkać nigdy w wielkim mieście. W stolycy usnęłabym marnie;))
Medialnosc religii…ogólnie wszystko co źle, więcej emocji wywołuje, lepiej się sprzedaje;). Więc to że ma zły wizerunek jest lepsze dla mediów. Lepszy zły, kontrowersyjny temat niż milutki;)). Jak że wszystkim w mediach…Niestety.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak. Na tym polega medialność. I z codziennym życiem nie musi mieć nic wspólnego.
PolubieniePolubienie