Ja śpię, lecz serce me czuwa: Cicho! Oto miły mój puka! Pnp 5, 2

20 lat temu moja siostra wychodziła za mąż. Na zdjęciach wszyscy tacy młodzi i nieopierzeni:-) A moi rodzice pełni sił i dumy…

Dziś ludzie zastanawiają się, czy podpisywać jeszcze takie „cyrografy”. Są plusy i minusy oczywiście. Tradycyjna, klasyczna rodzina zmienia się i to nie podlega dyskusji. Nie każdy chce mieć dzieci, nie każdy chce deklarować się na całe życie… I to trzeba uszanować. Dzisiaj średnio żyjemy ponad dwa razy dłużej niż w średniowieczu. Czy deklaracja z czasu kiedy mieliśmy naście czy dwadzieścia lat powinna być wiążąca na całe życie? Chyba nie… Podobno co siedem lat zmieniają się wszystkie komórki w naszym organiźmie a czy my nie mamy prawa do zmiany decyzji. Oczywiście że tak…

Religie widzą to czasami bardzo rygorystycznie. Ale w Biblii znajdujemy słowa o napisaniu listu rozwodowego. Mozaizm, islam, hinduizm, buddyzm i wiele innych religii nie dostrzega nic złego w rozejściu się, zwłaszcza wtedy gdy pojawią się jakieś problemy. Dlaczego zatem chrześcijaństwo tak zaciekle stoi przy „nierozerwalności małżeństwa”?  Zwłaszcza katolicyzm, który dopuszcza jedynie „uznanie małżeństwa za nieważnie zawarte” czyli że w chwili samego aktu małżeństwa coś nie zostało dopełnione (wbrew pozorom tkwi tu mnóstwo możliwości do wykorzystania i prawnicy kanoniczni prawie zawsze coś znajdą:-).

Fragment Ewangelii, nauczanie Jezusa z Mt 19, 3-6 a zwłaszcza zdanie „co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” tutaj ciąży najbardziej. Dzisiaj mówi się o tzw czytaniu Biblii w kontekście. I można się tu pokusić o pewną interpretację. Ewangelie i Listy Apostolskie (czyli właściwie cały Nowy Testament) były pisane w klimacie „dni ostatnich”. Pierwsi chrześcijanie czekali na powtórne przyjście Jezusa… i tak żyli. Dzielili się dobrami, spotykali się na „łamaniu chleba” i byli pewni, że jeszcze za ich życia dokona się Apokalipsa i Dzień Ostateczny. Tak też zostały napisane poszczególne księgi Nowego Testamentu. I podejrzewam, że w tym kontekście również należałoby rozumieć kategoryczne słowa Jezusa. Minęło ponad dwa tysiące lat… i nic, świat się nie skończył:-)

Wielu wiadomo, że obecny papa Francesco jest raczej zwolennikiem nowego, świeżego spojrzenia (także na rozwody w Kościele), ale blokuje go konserwatywny beton, który nie chce zmian. I tak ciągle nauczanie Kościoła jest parę kroków do tyłu…

Ale wróćmy do naszego małżeństwa. Ma ono jedynie sens, gdy nie wygasła wzajemna miłość. I czyż w długim życiu dzisiejszego człowieka nie może ona mieć miejsca parę razy? Oczywiście, że tak…

Są szczęśliwcy, którzy od razu znaleźli swoją drugą połówkę i trzeba to sobie bardzo docenić. Ale wielu ciągle jest w drodze. I… to też sobie trzeba docenić.

A mojej siostrze i szwagrowi życzę „miłości, która nie rdzewieje…” 🙂

Pozdrawiam

Ceramik

 

Reklama

15 myśli na temat “Ja śpię, lecz serce me czuwa: Cicho! Oto miły mój puka! Pnp 5, 2

  1. Najlepszego dla Twojej siostry:) 
Dla mnie „papiórek” nie ma zadnego znaczenia, za maz wyszlam, bo mojemu mezowi bardzo zalezalo (no i tak pieknie i romantycznie mi sie oswiadczyl;), kocham go i chce z nim byc, wiec -czemu nie;) 
Slub wzielismy tak, jak chcielismy, tylko we dwoje-w obecnosci pracownika urzedu stanu cywilnego i fotografa:) Na przepieknej wispie, z widokiem na lazurowa zatoke:) To bylo bardzo „nasze” i przepiekne przezycie:) 
Ale tak naprawde zwiazek, malzenistwo ma tylko wtedy sens, kiedy dwoje ludzi sie: kocha, pozada, szanuje i ma do siebie zaufanie, jesli zabraknie tylko jednego z tych czynnikow braknie-lepiej sie rozstac. Dlatego dwa moje poprzednie zwaizki zakonczylam bez zalu:) Oczywiscie faza przejsciowa nie jest latwa, bez zalu oznacza u mnie, ze po kilku juz tygodniach (a najpozniej 3 miesiacach:) zastanawialam sie szczerze, po co ja przez te lata w tym tkwilam i co w danej osobie widzialam;) 
Ale z drugiej stony garzkie zale nie maja sensu, dlatego z radoscia rzucilam sie w wir dalszego, szczesliwszego zycia:) 
O religii w zyciu malzenskim nie bede sie wypowiadac, bo mnie to zupelnie nie dotyczy, slub koscielny (w jakimkolwiek obrzadku) nie wchodzil dla mnie nigdy w rachube…


    Polubienie

    1. Gratulacje. Mało komu udaje się wyrwać z tej całej „pompy weselnej”, wam się udało:-) 
To, co piszesz o związku, jest jak najbardziej nieodzowne. Też nie wyobrażam sobie, aby miało być inaczej

      Polubienie

  2. moja siostra obchodziła w lipcu ćwierćwiecze i powiem Ci, że na pewno będą obchodzić dalsze rocznice, dopóki zdrowie im dopisze 🙂 

oboje z Miśkiem mieliśmy huczne śluby i weseliska, a że dla nas na prawdę glejt jest tylko glejtem i zabezpieczeniem co by potomstwo nie rzuciło się z pazurami w razie nieszczęścia i nie ciagało po sądach, ślub wzięliśmy bez krygowania się i durnych wymówek, z tzw buta, bez kwiatków, zdjęć, sukienek i bajerów, obrączki też były tydzień później, po dłuższym zastanowieniu, weszli podpisali glejt i wyszli, w niedzielę zapadła decyzja, we wtorek termin na piątek (gdyby był ten termin w poniedziałek, nie byłabym panią Miśkową, albowiem 27 lat wolności po pierwszym małżeństwie na prawdę bardzo ciężko jest oddać, na prawdę!!!) i nawet dzieciom, że o innych członkach rodziny nie wspomnę, powiedzieliśmy po fakcie … w październiku minęło pięknych sześć lat, a w czerwcu osiem fantastycznych razem 🙂 

jak Twoja córka ma już 20, to i Twój staż też jest niemały, co? ;)


    Polubienie

  3. nie znam nikogo kto zawierając małżeństwo zakłada już rozwód, nie mniej jednak statystyki mówią same za siebie, małżeństw z długim stażem i co najważniejsze z ochotą na malzenstwo, a nie z musu, bo kredyty, jest coraz mniej, tym bardziej takim parom jak Ty i twoja żona trzeba kibicować 🙂 
mnie pociesza fakt, że małżeństwa jak moje z Miśkiem, mające za sobą nieudane związki, bardzo rzadko się rozchodzą, nigdy nie mów „nigdy” prawda? ;)))


    Polubienie

    1. Na pewno nie ma jednej recepty na szczęście, nie ma też jej na udane małżeństwo. Są różne drogi i sposoby. Tak jak różni są ludzie. 
Podejrzewam jednak, że w dzisiejszym świecie najbardziej sprawdza się przyjaźń i partnerstwo. Oprócz bycia małżonkiem, trzeba być też przyjacielem. Nie wyobrażam sobie życia wg scenariuszy tzw „męskich” pogaduch, typu „jak kombinować ze swoją starą”. To się kompletnie nie sprawdza. Przynajmniej dzisiaj… 



      Polubienie

  4. Ja wesel nie cierpię, a im większa pompa, tym wieksza żenua i mnie odrzuca, jedyne wesele, które mi się podobało, to było to mojego brata i przyjęcie poślubne mojej najlepszej przyjaciółki, to ostatnie 2 lata przed naszym ślubem, oboje też „z odzysku”;) Bardzo stylowo i z klasą:) 
A nasz ślub był taki, jaki chcieliśmy, tylko dla nas, bo tylko my się w tym liczymy, śmieszne, że co poniektorym nadal, po dwóch latach odbija się on czkawką i (rzecz jasna;) mimo, że nie byli krytykują, wydzielają i spekuluje, zawiść jest silna jak widać;) No ale z drugiej strony, jak ktoś histeria „chłopa na siłę” do przysłowiowego oltarza (czy USC;) ciagnie, stymulując atak udawanej choroby, to co sie dziwic;) 
Ludzie szczęśliwi w związku zajęci są sobą i owym związkiem, im jestem starsza, tym wyraźniej to widzę:)

    Wydziwiają;) 
No ale ten typ tak ma, że wydziwia nad wszystkim, czego nie zna, na co sam nie wpadł, albo mu się w malutkim rozumku nie miesci;)


    Polubienie

    1. „Ludzie szczęśliwi w związku zajęci są sobą i owym związkiem, im jestem starsza, tym wyraźniej to widzę:)” 
Super… Bardzo mądra i ważna uwaga… Podpisuję się pod tym „obiema ręcyma” 


      Polubienie

  5. przyjaźń, zaufanie, dobry seks to podstawa zwiazku1 w chwili obecnej znowu bardziej wiem, iż mogę ufać w przyjaźń mojego Miska, bo stoi za mną murem i kiedy ja zaczynam jojczeć, wątpić, i chce wszystko walnąć w kąt, on mnie buduje wewnętrznie, łaskocze moja ambicje, doceniając każdy, nawet najmniejszy krok i już wątpliwości nie ma, a jest znowu chęć działania 🙂 

jasne że recepty nie ma, ale to wie każdy kto potrafi myśleć, albowiem istnieją też tacy, którzy uważają szantaż i kłamstwo za dobrą receptę, no a później oczywiście płacz i zgrzytanie zębów oraz wieszanie psów, oczywiście nie na sobie, bo się okazało, że gościu nie taki głupi, na jakiego w ich oczach wyglądał, albowiem taki wyżej własnej głupoty i ograniczenia mózgowego nie jest w stanie myśleć, więc mierzy wszystkich wedle siebie i tylko ktoś tak głupi jak on, będzie wierzył kłamstwom, szantażom i oszustwom, i brał to za miłość do niego … taki ktoś musi być na prawdę nieopisanie, niebotycznie głupi!


    Polubienie

  6. Trwałość małżeństwa – skomplikowany temat. Wyjdą z tego 2 komentarze. 
Religijny. W religii chrześcijańskiej wymyślono coś takiego jak sakrament – jest to ceremonia, w której bierze w jakiś sposób udział Bóg w związku z czym jej skutki są nieodwracalne. 
Nie widzę w tym niczego niewłaściwego – jak zasady należenia do elitarnego klubu. Osoba, która złamała małżeńską przysiegę, czy to przez zdradę, czy przez poślubienie nowej osoby, nie może przystąpic do komunii. 
No i co wtym takiego strasznego? Ja też nie przystępuję do komunii gdyż kwestionuję zbyt wiele zasad wiary i uważam, że byłoby to bluźnierstwem. 
Jedyny problem widzę w tym, że wielu księży w bardzo ostrych słowach potępiało rozwiedzionych. Tu Franciszej może coś dobrego zrobić.

    To znowu ja – łatwość rozwodu. 
Podstawową sprawę – w chwili małżeństwa nie myślimy o szansach na rozwód, zakładamy, że będzie na zawsze. 
Dodam jeszcze jeden element – odpowiedzialność za życie współmałżonka. 
Wszyscy zgadzają się – uczucie umiera, to nie ma co przedłużać sztucznego związku. 
To nie jest takie proste. A jeśli uczucie umarło tylko u jednej osoby? A jeśli , w przypadku rozwodu, szanse życiowe jednej z osób znacznie się pogarszają? Lista podobnych pytań jest długa. 
Zajrzałem do Australijskich statystyk. 
Nie jest chyba tak źle. W roku 1970 1% małżeństw kończyło sie rozwodem. W roku 1976 – 4.6%, w roku 2013 – 2.1%.


    Polubienie

    1. Pharlap, do części religijnej nie będę nic pisać, bo mnie nie dotyczy i nie interesuje, ale co do drugiej czesci-pozwolisz, że się nie zgodzę;) 
Jeśli jedna strona przestaje kochać i pozadać, to co tej drugiej po tym związku? Ma oklamywac sama siebie? Udawać, że wszystko jest ok? W takiej sytuacji rozstanie na pewno boli, ale są szanse dla obu stron na ułożenie sobie życia na nowo. A tak obojętność przeradza się w niechęć, a później w frustrację, aż do nienawiści. 
A co do argumentu z sytuacja materialna, to sorry, ale to mi podchodzi wręcz pod prostytucja małżeńską.. .jeśli ktoś czuje się finansowo zobowiązany, to może po prostu po rozstaniu płacić dobrowolnie alimenty. 
Znam osoby, które krytykując atrybuty i potencje (a raczej ich brak) u potencjalnego partnera jednocześnie tłumaczą, że jak”to usiadła, to będą ustawione”…niedobrze się robi, szczególnie patrzac/słuchając później prezentowanej na pokaz „big love”… 
Są związki tzw. „Zwecksehe”, gdzie bez milosci i pozadania kazda ze stron coś daje i bierze i o ile jest to uczciwe, to czemu nie, ja z moim temperamentem bym tak nie mogla, zbyt to smutne, przygnebiajace i nijakie, szkoda zycia, ale kazdy jest inny.


      Polubienie

      1. „Jeśli jedna strona przestaje kochać i pozadać, to co tej drugiej po tym związku? ” 
To miałem na myśli pisząc o odpowiedzialności za drugą osobę. Jedna osoba sie zakochała a druga nie, nadal kocha swoją „drugą połowę”. Osoba „zakochana” powinna zdać sobie sprawę, że wyrządza wielką krzywdę osobie, której kiedys obiecywała miłośc i troskę. 
”..co do argumentu z sytuacja materialna, to sorry, ale to mi podchodzi wręcz pod prostytucja małżeńską”. 
Nie napisałem sytuacja materialna, ale szanse życiowe. Przez wiele lat jedna osoba ograniczała swoja karierę zawodową i życie towarzyskie, zainteresowania, bo opiekowała się domem, dziećmi, mężem, teściową. I nagle to się kończy. Ta osoba nie tylko zmniejszyła swoje szanse na dobre zarobki, ale również może mieć ograniczone zycie towarzyskie, może być wypalona emocjonalnie. 
Wracam do tego samego – poczucie odpowiedzialności – przez wiele lat ktoś z tego korzystał i co? Miłość mi przeszła – żegnaj.


        Polubienie

    2. Co do „elitarnego klubu” trochę bym się pospierał:-). W takich klubach członkowie nie tylko przestrzegają pewnej etykiety, ale przecież mają także na nią pewien wpływ. Mówię tu o ustalaniu reguł. 
Co do „religii chrześcijańskiej” i nierozerwalności małżeństwa, przytoczyłeś jedynie wersję katolicką. Bo nierozerwalność małżeństwa różnie jest rozumiana w chrześcijaństwie. U luteran i innych ewangelików małżeństwo nie jest sakramentem i większość poddaje się tu zupełnie jurysdykcji świeckiej. Tak więc rozwód przed sądem państwowym jest uznawany przez wspólnoty protestanckie i taka osoba traktowana jest znowu jako osoba stanu wolnego. 
W kościele prawosławnym co prawda małżeństwo jest nierozerwalnie, ale istnieje tzw tradycja drugiej szansy. Bazuje ona na słowach z Ewangelii według św. Mateusza: „Kto oddala swoją żonę – chyba w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo”. Niektórzy pisarze wczesnochrześcijańscy, a nawet Ojcowie Kościoła i późniejsi święci uznali, że jest to wystarczająca podstawa do czynienia wyjątku. Użyte w tym cytacie słowo „nierząd” (greckie „porneia”) ma kilka dodatkowych znaczeń, m.in: cudzołóstwo, rozpusta… I na tej podstawie należy dać stronie pokrzywdzonej drugą szansę. O tym pewnie też myśli papież Franciszek, ale beton konserwatywny w katolicyzmie temu się skutecznie przeciwstawia.


      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s