Czy zawsze porażka okazuje się porażką? Okazuje się, że wcale tak nie musi być. Przykład: jedziemy za szybko i dostajemy mandat. Porażka. Trzeba płacić. Ale na dłuższą metę może okazać się, że uratowało nam to życie. Albo i jeszcze komuś innemu. Wpadamy w nałóg i marnujemy sobie życie. Ale w czasie leczenia poznajemy miłość swego życia. Zatem dzięki nałogowi nasze życie ułożyło się tak jak miało i spotkało nas szczęście.
Może być i odwrotnie. Wygrywamy w “lotka”, otrzymujemy masę pieniędzy, ale to sprowadza na nas złych ludzi, którzy pozbawiają nas życia. Życie zatem nie jest czarno-białe a odcienie szarości są dominujące:-)
Może i w takim kontekście należy odczytywać tegoroczne sukcesy i porażki. Nie wiemy, co nam przyniosą w przyszłości i dokąd nas poprowadzą.
Pozdrawiam
Ceramik
Teraz zdałam sobie sprawę, że odbieram wszystko w kategorii „szczęścia” i „pecha”. Może dlatego, że niezależnie od włożonej pracy osiągałam coś lub traciłam… A ostatnio miałam pecha, bo niemiecki radar zrobił mi zdjęcie… Kiedys to musiało nastąpić, pech że teraz i pech, że źle odczytałam znaki na niebie i ziemi :))) Tak… Zdecydowanie nie odnoszę sukcesów, a porażek nie odnotowuję. Ty pracujesz na swój sukces i wiesz, że wszystko zależy od Ciebie… A ja… wiatr we włosach i odkrywanie tego, co przyniesie los :)))) Teraz rozumiem, dlaczego czasem trudno ze mną wytrzymać!
PolubieniePolubienie
A może właśnie „wiatr we włosach” jest lepszym wyjściem? 🙂 W sumie każdy ma inne nastawienie do życia i tego się trzeba trzymać. Bardziej lub mniej spontaniczne… Zatem dostaniesz pocztówkę z Verkehrsamtu za przekroczenie prędkości. A może zmieściłaś się w tolerancji (przekroczenie do 7 km/h) i zostanie Ci podarowane:-) Za co trzymam kciuki. PS. Na szczęście na lawendowych polach nie stawiają radarów i można pędzić z rozwianymi włosami:-)
PolubieniePolubienie
Nie ma tego złego…;)
PolubieniePolubienie