Muszę przyznać, że poruszyło mnie opowiadanie Ute Niethammer, Erwartet sein (Być oczekiwanym) z dzisiejszego adwentowego impulsu – KLIK. Wspomina swoje chwile z młodości, kiedy grupą młodych ludzi wracali z Jeziora Bodeńskiego do domu w Szwabskich Albach. Byli bez pieniędzy, więc postanowili pojechać autostopem. Za bardzo nie wyszło, zrobiło się bowiem ciemno a oni za daleko nie ujechali. Szli więc ulicą i śpiewali, co przyciągnęło uwagę młodych ludzi o ciemnym kolorze skóry, bawiących się przed domem. Zaczęli rozmawiać po angielsku. Na końcu padło pytanie, czy są głodni. Zaproszono ich do domu. Okazało się, że mieszkała tam somalijska rodzina uchodźców. Na stole pojawiło się wszystko, co było w lodówce. Potem zaczęli wspólnie śpiewać i opowiadać o sobie. Położono ich do łóżek. A gospodarze przespali noc …na ziemi.
Protestancka proboszcz z Freiburga opowiada z przejęciem o gościnności uchodźców. Przypomina tutaj tytułowe zdanie z biblijnej księgi Tobiasza. Pisze o własnym odczuciu szczęścia, że doznała biblijnej gościnności… I wiecie, co mi się najbardziej w tym wszystkim podoba? Że nie wyciąga żadnych wniosków. Że nie poucza nas, jak mamy to interpretować. Po prostu zostawia nas z tym zdarzeniem…
I przypomniały mi się wszystkie …nudne kazania (nie tylko te z ambony;-) Kiedy próbuje się użyć czegoś do własnych celów… Kiedy jakieś zdarzenie a potem jego „interpretacja” ma wymóc na nas, jakąś reakcję…
Może najlepiej życie zostawić samemu sobie… I nic nie „dopowiadać”;-)
Pozdrawiam
Ceramik
Piękne…są takie sytuacje, że słowa są zbędne…a mnie się przypomniał polski zwyczaj w czasie Wigilii, w wielu domach kultywowany … dodatkowe nakrycie dla zbłąkanego (głodnego) gościa ….i tak sobie myślę, kto posadził by przy tym stole bezdomnego gdyby zapukał do drzwi w wigilijny wieczór?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No właśnie;-)
Gościnność stała się tylko tradycją;-)
PolubieniePolubienie
A ja zawsze myślę, że kiedyś (za moich młodych lat) nie trzeba było zapowiadać się z przyjściem do kogoś znajomego. Wpadalo się i zawsze można było liczyć na talerz zupy i kromkę że smalcem. I pierwsze pytanie to było: zjesz coś. Jesteś głodny. I co tam w domu było tym się dzielilo.
Teraz bez zapowiedzi bez terminu i godziny nie wypada przyjść.
Dlatego tak oddaliliśmy się od siebie.
A czy wpuscilibysmy tego wędrowca na Wigilię.? Sama mam wątpliwości.
Czasy takie a nie inne.
I pozostały tylko słowa. Miłego dnia Ceramiku.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak było… Masz rację;-)
„I pozostały tylko słowa…”
Wzajemności;-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba