Niech nie wychodzi z waszych ust żadna mowa szkodliwa, lecz tylko budująca… Ef 4, 29

Trochę przygnębiające są ostatnie wpisy… Spróbuję odwrócić te rozważania w jakimś pozytywnym kierunku. O złu sporo napisałem a co z dobrem? Cała judeochrześcijańska tradycja wiąże dobro ze Stwórcą jako jego źródłem. Ale nie jest to jedyne spojrzenie. Z religijnych warto jeszcze wspomnieć o buddyźmie i jego idei karmy. Mówi ona, że każde działanie człowieka ma swój skutek – dobre działanie wraca jako szczęście, złe działanie zaś wraca jako cierpienie.

A na jej czole wypisane imię – tajemnica: ” Wielki Babilon. Macierz nierządnic i obrzydliwości ziemi”… Ap 17, 5

W zeszłym wpisie zastanawiałem się nad teodyceą, problemem pogodzenia zła w świecie z istnieniem Boga. Tu duży wkład położył G.W. Leibniz. Filozof z Hanoweru. Ciekawostka: Leibniz zaliczany jest do tzw polihistorów, czyli ludzi o szerokiej wiedzy z wielu różnych dziedzin. Był bowiem dyplomatą, filizofem, matematykiem i znawcą techniki. Taki Leonardo da Vinci swoich czasów…

Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami? 1 Kor 12, 29

W we wstępie do swojego Przewodnika błądzących Żyd Majmonides tak pisze: „Gdy mam przed sobą trudny temat – gdy droga wydaje mi się wąska i nie widzę żadnego innego sposobu uczenia prawdy, jak poprzez zadowolenie jednego inteligentnego człowieka, a zdenerwowanie tysięcy głupców – wolę zwracać się do tego jednego człowieka i nie dbam o potępienie tłumu. Wolę wybawić inteligentnego człowieka z zażenowania i pokazać mu przyczynę jego zagubienia, aby mógł osiągnąć doskonałość i spokój”.