Tym razem wszyscy zjawili się w domu. I obie córki, i żona… Nawet chłopak starszej córki chce również się z nami zobaczyć w poniedziałek (w Niemczech to dzień wolny – drugi dzień Zielonych Świątek) Umówiliśmy się na późne śniadanie w restauracji… Podobno mówi się na to z „obcego” języka brunch😉
I kiedy jest się razem, czuję się pewną siłę i moc… Oparcie… Może to jakiś autor zbiorowy „pisze” swój świat? Z przytupem… Razem zjednoczone serca… Choć może to zabrzmiało sentymentalnie i zbyt patetycznie, ale coś w tym jest. Choćby piętrzyły się problemy, kiedy jest się razem, wszystko wydaje się łatwiejsze.
Zbiorowy autor pisze świat jakoś inaczej. Może jest bardziej pewny swego… Może czuje za plecami wsparcie i jego świat ma wyraźniejsze kształty. Nie pozwala sobie w kaszę dmuchać. I pisze z przekonaniem… Do kwadratu… Do sześcianu… Do czwartej potęgi…
Czyż nie zastanawiało Was, że właśnie tak jest;-)
Pozdrawiam
Ceramik
Tak … Razem łatwiej znosić problemy. Razem radość jest większa. Ale to muszą być ci najbliżsi.
Miłego rodzinnego świętowania. Uściski.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pisać życie razem…
To mimo wszystko pewien ideał;-) Nie zawsze się to do końca udaje… Tak jak wiele rzeczy w życiu… Ale jeśli się przynajmniej na jeden moment uda – rzeczywiście daje dużo siły;-)
Odwzajemniam uściski.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wspólny wysiłek, wspólne świętowanie – na pewno ma to większą moc.
Jakoś jednak nie kojarzy mi się to z pisaniem 😦
Na marginesie – brunch to anglosaski termin = breakfast+lunch.
PolubieniePolubienie