Podczas urlopu wpadł mi w ręce kryminał. Leżał w hotelowej bibiloteczce w recepcji. Prawdopodobnie ktoś go tam zostawił. Als Gott schlief, Gdy Bóg spał tak był zatytułowany… Napisała go znana niemiecka autorka Jennifer B. Wind, autorka wielu tego typu …lekkich i przyjemnych tytułów. Lekkość niestety nie idzie do końca za jakością, bo w książce można znaleźć nieścisłości. Znajduje się tam np notka jakoby wschodnie kościoły chrześcijańskie a zwłaszcza syryjski kościół ortodoksyjny nie używały w liturgii tekstów z Apokalipsy wg św. Jana, która wg nich miała być „księgą podejrzaną”. Bardzo mnie to zdziwiło, bo o ile wiem, ortodoksyjne kościoły wschodnie stosują wręcz odwrotną praktykę. Dodały do swego kanonu sporo ksiąg profetycznych i apokaliptycznych jak np księgę zatytułowaną Wniebowzięcie Mojżesza…
Ale zostawmy tego typu sprawy specjalistom (z którymi raczej wspomniana autorka moim zdaniem się nie skonfrontowała;-). Chodzi mi o coś innego… Otóż sam tytuł wywołał u mnie refleksję. Książka opisuje bardzo ciemne sprawki paru przedstawicieli duchowieństwa. I powyższy tytuł prawdopodobnie ma te sprawy w jakiś tam sposób tłumaczyć. Bóg, podobny do człowieka, daje sobie czas na spokojny sen i wówczas… No… wiadomo… Gdy kota nie ma, myszy harcują… A więc „jego ludzie” robią, co im się żywnie podoba… Rzeczywiście owe czyny dokonywane są w nocy. A więc wchodzi w rachubę to dziecinne tłumaczenie o Bozi, która musi odpocząć… Wiecie, że tutaj na blogu nieszczęsnego agnostyka takie tłumaczenia do mnie nie przemawiają. Antropomorfizowanie Boga to sposób wielu prostych ludzi na zbliżenie się do niego. Może nawet poczucie jego obecności. Same religie, które często w swojej postaci teologicznej („naukowej”) się od tego odcinają, w warstwie ludowo-pobożnościowej pozwalają ludziom się tym napawać;-) Taki zgrzyt i konflikt… Oczywiście tłumaczy się to tym, że każdy może stworzyć sobie swój własny, pasujący do niego obraz Boga… I to później wykorzystuje wielu w swojej zbożnej (a może niepobożnie;-) walce z religią i wkładaniu wszystkiego do jednego worka.
Dawno temu pisałem o tramwajowych ateistach i niedzielnych chrześcijanach – KLIK. I tam wspomniałem o tym fakcie. Że dzisiejszy człowiek lubi wszystko stawiać na krawędzi. Pod ścianą. Tak jak mu wygodnie… Bez jakiegoś rzetelnego wysłuchania i pogłębienia… I dlatego, muszę się Wam przyznać, zdenerwowałem się tym kryminałem;-) Na szczęście, piękne krajobrazy Sardynii nie przyblakły, mirto smakowało cały czas fenomenalnie i nie dałem sobie zniszczyć dobrego humoru…
I z tego powodu bardziej mnie rozśmieszyło niż zdenerwowało, że następna książka wspomnianej autorki ma tytuł Wenn der Teufel erwacht, Kiedy diabeł się budzi… Stanowczo nie powinienem czytać takich książek;-) Zwłaszcza podczas urlopu… Ale mówię tylko o sobie… Nie przejmujcie się tymi wynurzeniami;-)
Pozdrawiam
Ceramik
Uśmiałam się 🙂 też kiedyś przeczytałam książkę, która mnie wkurzyła :-))) ale nie pamiętam tytułu. Myślałam, że tylko mi się to przytrafia :-)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj… Przytrafia się to czasami;-) Zwłaszcza na urlopie, kiedy sięgam po bardziej „rozrywkowe” książki;-)
PolubieniePolubienie
🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Da się zauważyć, że nieudolnie interpretownie rozmaitych zjawisk przez „znawców” budzi niesmak nie tylko u agnostyków. Katechetka, która na lekcji zobaczyła przez okno padający deszcz, powiedziała do dzieci: to aniołki sikają…
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
;-);-);-)
A myślałem, że tego typu tłumaczenia dawno odeszły do lamusa:-)
Odwzajemniam sedreczności.
PolubieniePolubienie
„Może nawet poczucie jego obecności. ”
Poczucie obecności Boga, może nawet potrzeba tej obecności.
Czasem to nie jest takie śmieszne.
Przypomina mi to relacje, że wielu Żydów w czasach Holocaustu pytało – A gdzie jest Bóg w takiej chwili?
Mam na półce książkę pod tytułem – When God looked the other way (Kiedy Bóg patrzył w inną stronę).
Też chwytliwy tytuł, ale tym razem są to wspomnienia autora, który jako dziecko został zesłany przez Sowietów z terenów polskich, które obecnie należą do Ukrainy, do Kazachstanu (wydostał się stamtąd z Armią Andersa).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prawda… Potrzeba obecności Boga to coś o wiele poważniejszego… A tytuł książki, który zacytowałeś i jej tematyka na pewno tym bardziej. We wpisie miałem na myśli raczej ludowe przekonanie, że Bóg pewnie czasami śpi, gdy jego „pracownicy” grzeszą…
To co wyżej opisałeś to bardzo poważny problem tzw teodycea. Jak pogodzić istnienie (miłosiernego) Boga z problemem zła na świecie, zwłaszcza takim, które dotyka niesprawiedliwie niewinnych ludzi… Ale w sumie dotyka on podobnej tematyki – naszego obrazu Boga… Jak go sobie wyobrażamy i jak według nas powinien reagować… Pzdr serdecznie
PolubieniePolubienie
Tłumaczenie niegodziwości ludzkiej ludzkim snem jest wygodnym wytłumaczeniem braku reakcji Boga w którego wierzymy i który jest odpowiedzialny za wszystko. I jako taki powinien do tych niegodziwości nie dopuścić. A dopuszcza. Dlaczego? Bo śpi a wtedy nie widzi ich.
I trzeba mu to wybaczyć. A jak nie wybaczamy to przestajemy mu ufać a w konsekwencji w niego wierzyć.
Uściski.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie wiem, czy w jakiejkolwiek religii Bóg jest odpowiedzialny za wszystko. Ludzka wolność byłaby wówczas farsą;-) I nawet on musi się z nią liczyć;-) A to niestety z ludzkich wyborów wolności pochodzi najwięcej zła… Zwłaszcza z wyborów ludzi, którzy mają władzę… Więc czy Bóg „dopuszcza niegodziwość”, czy raczej …pozwala, by ludzie mieli wolny wybór. Pisałem już o tym przy komentarzu do polakadogorynogami@ o tzw problemie teodycei. Ciekawą odpowiedź daje tu Erazm z Rotterdam w dziele „O wolnej woli”. Albo Leibniz, który twierdził, że podobno „żyjemy w najlepszym z możliwych światów”, w którym wolność ludzka jest na pierwszym miejscu (czasami niestety;-)
To niełatwe rozważania… I rzeczywiście masz rację – wielu ludzi w tym miejscu traci wiarę…
Przesyłam serdeczności.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kryminałów zatem nie polecamy na urlop;))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przynajmniej niektórych;-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba