Czy w ogóle wypada nazywać jakieś porażki człowieka albo wady „demonami”? Popełniłem to przestępstwo i wypada się wytłumaczyć… Po pierwsze, jak już zaznaczyłem, to pewne przeciwieństwo cyklu o „aniołach”, gdzie pisałem o ludzkiej szlachetności… Po drugie tak naprawdę nie jesteśmy ani anielscy, ani diabelscy, ale po prostu ludzcy… Często pewna konstatacja zła albo dobra moralnego jest tradycyjnie utożsamiana z jakimś tajemniczym zewnętrznym światem… Ale czy to nie my sami stoimy za swoimi czynami? I być może pragniemy się czasami jakoś usprawiedliwić…
W poezji anioł i demon mają swoiste znaczenie… I gdy sięgam do ulubionego Rilkego to widzę, jak nieprawomyślnie religijnie (a nawet „ogólnoludzko”;-) traktuje obszary mieszkańców duchowych (za)światów. Chyba najciekawiej widać to w wierszu Do Anioła – KLIK. Rilke widzi tu istotę doskonałą i niedostępną dla normalnego zjadacza chleba. Nas przewyższa blask twojego trwania – zwraca się do niego pełen uniżenia. Pamiętacie Boga Rilkego, on też był specyficzny – KLIK.
A jaki jest jego szatan? Trudno znaleźć tą postać u Rilkego. Ale z pomocą przyszła mi Tsültrim Allione, która w swojej książce (poleconej przez Hanję@) Den Dämonem Nahrung geben cytuje nie kogo innego, jak właśnie Rilkego;-) A dokładnie jego Listy do młodego poety. Po niemiecku brzmi to tak: Vielleicht sind alle Drachen unseres Lebens Prinzessinnen, die nur darauf warten, uns einmal schön und mutig zu sehen. Vielleicht ist das Schreckliche im tiefsten Grunde das Hilflose, das von uns Hilfe will. Po polsku (nieznany tłumacz) przełożył to tak : być może wszystkie smoki w naszym życiu są księżniczkami, które tylko na to czekają, by ujrzeć nasze piękno i śmiałość. Może wszystko, co straszne, jest w głębi bezbronne i oczekuje od nas pomocy.
I tu bingo;-) Tak właśnie patrzyłem na demona, którego Rilke nazywa …smokiem (zresztą bardzo biblijnie). Smoki – księżniczki… Brzmi to niebywale zuchwale;-) Ale czy tak właśnie nie jest – nasze ograniczenia, niedoskonałości, wady, życiowe rany są właściwie niebywałymi szansami… Poznane, oswojone i „przekształcone” mogą nam naprawdę pomóc. Mało tego – stać się naszą siłą…
I tak odtąd postanawiam patrzeć na „demony”… Rilke (i pani Allione) mnie w tym utwierdzili;-)
Pozdrawiam
Ceramik
Podoba mi się to spojrzenie;))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No właśnie… Może „demony” okazują się szansą? Uświadomione i oswojone… Teraz może być już tylko lepiej;-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A mnie demony teraz będą kojarzyć się z Lucyferem. Był tam jeden sympatyczny ludzki w uczuciach Demon. Płci żeńskiej. Tak, że i domy mam oswojone za pomocą wiadomego serialu. Serdeczności.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ciekawe, że demony zrobiły tak niezwykłą karierę filmową;-)
Pamiętam „Diabła” Żuławskiego, „Adwokata diabła”, „Armię Boga” czy „Constantina”… Sporo… A pewnie można więcej wymienić… I masz rację – często sprawiają wrażenie sympatycznych;-)
Odwzajemniam serdeczności.
PolubieniePolubione przez 1 osoba