Światy równoległe. Przyjęło się za takie uważać światy, które egzystują w tym samym czasie, ale w innych wymiarach albo uwarunkowane różnymi decyzjami ludzi. Literatura SF ma tu bardzo dużo pozycji, na Netflixie widzimy filmy i seriale oparte na tym pomyśle. W skrócie można powiedzieć, że jeśli w jednym świecie zostaniemy np aktorem a w innym zdecydujemy się prowadzić dajmy na to gospodarstwo agroturystyczne, poznamy innych ludzi, może będziemy mieć z kimś innym dzieci a nasza przyszłość będzie zupełnie inaczej wyglądać…
Ale tak naprawdę o to mi nie chodziło;-) Wydaje mi się, że dzisiejsi ludzie żyją w innego typu „światach równoległych”. W światach …niezrozumienia drugiego człowieka. Ileż razy gdzieś na forach czytałem, że ktoś wyklucza ze swojego świata kontaktów konkretnych ludzi (ze względu na to a na to). W sumie nawet nie ważne, o co chodzi… Czy to będą przedstawiciele jakieś mniejszości etnicznej, wyznawcy konkretnej religii, zwolennicy jakieś tam partii… Ktoś powie – nie rozmawiam z Żydami, inny – wykluczam ze znajomych Świadków Jehowy a jeszcze ktoś – olewam zwolenników PiS… W sumie takie postanowienia w ramach naszej wolności są czymś dozwolonym. Nikt nas przecież Żydów kochać nie zmusi, ale pokazują jak na dłoni pewną ograniczoność. Żyjemy w hermetycznym, zamkniętym na inność a może i jedynie-swoim-własnym świecie równoległym. Oczywiście będziemy wysuwali szereg argumentów, z których najważniejszy brzmi – racja jest i tak po mojej stronie;-) Najciekawsze, że nie przeszkadza to w ogóle nazywać siebie człowiekiem nowoczesnym albo człowiekiem dialogu…
Wydaje mi się, że „światy równoległe” mają się dzisiaj całkiem dobrze. (Może nawet nigdy nie miały się lepiej;-) Bo może nawet nie chodzi o to, by innego człowieka zrozumieć, ale by przynajmniej zacząć go słuchać. A w tym przeszkadza nam najbardziej, że mamy na temat tych ludzi „mocno wyrobioną opinię” (tak naprawdę jest to nic innego jak stary poczciwy stereotyp;-)
Czasami mam wrażenie, że ludzie poruszają się po świecie jak w specyficznych bańkach. Jest taka zabawa, nazywa się zorbing – KLIK – może tak naprawdę wyglądamy w tłumie ludzi;-) Ze swoją nieodłączną bańką.
I tak się zastanawiam, kogo nie lubił Rilke… Czy też użyłby jakichś ośmiu gwiazdek?;-) Wertuję jego dzieła i nie mogę nic znaleźć… Niemożliwe… Czyżby lubił wszystkich? Albo przynajmniej w tym temacie dyskretnie milczał;-)
Pozdrawiam
Ceramik
inne czy nieznane? Skłaniałbym się ku drugiemu….bo jak coś poznamy, oswoimy to jest przyjazne, ciekawe, fajne i polubione. Ale żeby coś poznać trzeba trochę wysiłku, choćby to – wysłuchanie. Słuchać to jest takie ważne – to podstawa empatii i zrozumienia drugiego człowieka. …ale teraz to my nie umiemy słuchać (niecierpliwość, zła narracja, stereotypy?) …. Natomiast bardzo chcemy perorować, gadać (nie mówić), nie ważne co, nieważne jak, i nie stawiać potem pytania :”A ty co o tym sądzisz?” (po co je zadawać? – moje jest jedynie słuszne i ostateczne) .A jeśli chodzi o Rilke to myślę , że kogoś / czegoś na pewno nie lubił ale on żył w swoim świecie, gdzie „to coś” dostępu nie miało, nie było ważne, nie zawracał sobie „tym” głowy 🙂 Ale przecież lubić się wszystkich nie da 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo mądre uwagi. Też skłaniam się ku temu, że w większości przypadków jest to nieznane. Wolimy się okutać w swoim …znanym równoległym świecie. Inne – to natomiast coś na czym postawiliśmy krzyżyk – zapanował wygodny dla nas stereotyp…. Ale pewnie zdarza się rzadziej i kiedy nie wynika z niewiedzy jest pewną uporczywością, wygodnym dla nas stanem rzeczy,,,
Prawda… Lubić wszystkich się nie da… Ale po wysłuchaniu kogoś (nawet z nielubianego …obozu), może się okazać, że to całkiem miły i wartościowy człowiek;-) Wydaje mi się, że warto zawsze zachować dla siebie pewne indywidualne spojrzenie a tym samym szansę dla kogoś, kogo poznajemy…
Miłego wieczoru.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mogę sie z kimś nie zgadzac, mogę sie nie dogadywac czy tez miec inne poglady I opine I inny punkt widzenia. Ale jeżeli przy osobie, czy tez osobach, źle sie czuje I źle na mnie wplywaja, na moje samopoczucie, co tez moze przekladac sie na zdrowie, to nawet jakbysmy mieli takie same spojrzenia na zycie I priprytety, to wole nie miec za duzo wspolnego z taka osobą. Takie kryterium, od dluzszego czasu, sprawdza sie u mnie. A to, ze ktos mnie nie lubi, komus sie nie podobam I ma o mnie zle zdanie, przyjmuje z pokora;)). Wszystkim nie dogodze, nawet jakbym mogla I chciala…rzecz w tym, ze chyba nawet nie chcę;))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oczywiście… Nie kwestionuję indywidualnych „nielubień”;-) Mamy prawo kogoś nie trawić… I masz rację – może to mieć nawet wpływ na nasze zdrowie… Chodzi mi o coś innego… O tworzenie pewnego rodzaju zapory „grupowej”, kierowanie się stereotypami. Tak jak napisałem we wpisie. Właściwie już przed poznaniem człowieka , wydajemy na niego wyrok. Bo należy do określonej grupy ludzi… Przykłady we wpisie to tylko pewien nieliczny wycinek, ale chyba najbardziej we współczesnej Polsce zauważalne…
A to że wszystkim nie dogodzimy, to wiadoma sprawa… Powiem nawet więcej – jestem dumny z tego, że nie mogę wszystkim dogodzić;-);-);-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Myślę, że największe niebezpieczeństwo grozi nam kiedy tym drugim światem staje się świat wirtualny w postaci gry. Czytam teraz taki straszliwy thriller w którym wykorzystano uzależnienie od egzystencji w mieście gry. Ja sama nie gram w nic. Ale ta książka mnie przeraziła. Okazuje się , że można żyć w obu światach. A Rilke z pewnością kogoś nie lubił, jednak uważał, że jednostki to nie pogląd na całość. Bardzo złożony temat.
Można by go rozwiązać w różnych aspektach.
Oj podrzucasz rozważania Ceramiku z wysokiej półki
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Świat wirtualny to bardzo niebezpieczna alternatywa tego rzeczywistego…. I myślę, że będziemy się z tym mierzyć coraz częściej…
Ciekawie napisałaś – „jednostka to nie pogląd na całość”… Co myślał o tym Rilke do końca nie wiadomo;-) Ale gdyby tak odwrócić – „całość nie mówi nam nic o jednostce”… Bo tu właśnie dotykamy sprawy stereotypu…
Znam więc bardzo ciekawych Żydów (opiekun cmentarza żydowskiego we Wrocławiu), przemiłych sympatyków PiS-u (mój kochany teściu) i przyjacielskich Świadków Jehowy (kolega z pracy). I choć w wielu punktach się z nimi nie zgadzam, nie chciałbym, żeby się zmieniali;-)
Czy to rozważania z „wysokiej półki”? Sam nie wiem;-) Raczej dotyczą prozy naszego życia;-)
Serdeczności.
PolubieniePolubione przez 1 osoba