Sobota ma swoje prawa. Z późnym wstaniem włącznie. Wiąże się u nas ze sprzątaniem, które zwykle robimy wspólnie. Dziś położyłem na grillu pierś kurczaka obłożoną lubczykiem. I pachnie nam z balkonu, skwiercząc wesoło. Przyjechała starsza córka, która skończyła sesję i zaczyna się przygotowywać do wyjazdu na Erasmusa do Anglii pod koniec sierpnia. Mają w planie z chłopakiem jeszcze wspólne krótkie wakacje…
I może jeszcze o Dewocjach… Myślę, że warto również zadać sobie trud i przeczytać wcześniejsze książki pani Ani. Słynne bestsellerowe Pestki i Chłopców, których kocham. I choć to zupełnie inne książki, w pewien sposób „przyzwyczajamy się” do sposobu myślenia autorki. Najbardziej podoba mi się to, że zostawiona zostaje dla czytelnika przestrzeń wyobraźni. Nic nie jest do końca i ostro powiedziane. Autorka nikogo nie ocenia. Po prostu „pisze” swoje myśli. I rozlicza się w pewien sposób sama ze sobą. Symboliczna jest sama okładka według projektu Anny Gaik-Czasak – KLIK. Puste miejsce tam, gdzie powinna znajdować się twarz Maryi i Jezusa, tak jakby każdy miał prawo do swojego ich obrazu.
Rzadko dzisiaj spotykam myślenie nieobarczone pogardą. I choć pewnie współczesnemu Kościołowi wiele można zarzucić, Dewocje skupiają się na czymś innym – jak poradzić sobie z samym sobą w kontekście pewnego rozrachunku. Czyż nie jesteśmy najważniejsi:-) Nawet z punktu widzenia prostej „ergonomii życia” – nie warto go tracić na ślepą szarpaninę… I nie dotyczy to jedynie sfery religii a właściwie całości naszych codziennych zabiegów…
Dlaczego nie mówię o sobie? Ależ, proszę księdza, przecież ja ciągle o sobie. Którą to już godzinę? O matce i ojcu, ja z nich przecież jestem, z ich ciał, a jeszcze bardziej – z ich kroków, gestów, z tego, jak ojciec trzymał łyżkę, z tego, jak matka wytrzepuje pościel, jestem z tego, jak ojciec kroił mięso, a potem jadł samym widelcem i jestem też z tego, jak matka niestarannie ceruje rajstopy grubą czarną nicią, bo na pięcie i tak nikt nie będzie widział. I jestem z tego, jak się żegnają. Ojciec żegnał się przed kościołem, przed kapliczką, przed snem i przed dniem. Matka żegna się na każde Jezus Maria. Moje dziecięce gesty: a kuku, warzyła myszka kaszkę, warzyła, w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Dłonie matki zasłaniają oczy, moja dłoń w dłoni matki dotyka czoła, dotyka piersi, dotyka ramienia, dotyka ramienia. (s. 43 „Dewocje” Anny Ciarkowskiej)
„Przecież ja ciągle o sobie…” I świetnie pani Aniu;-)
Pozdrawiam
Ceramik
Zacheciłeś ,przeczytam 😄
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To specyficzna pozycja… Ale jeśli lubisz książki np Myśliwskiego czy Stasiuka również Ciarkowska Cię zainteresuje;-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Lubię obu Panów bardzo
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zapachy soboty. Lubię takie pogodne i pachnące latem.
Z książkami w tle i odpoczynkiem. Do następnej takiej pachnącej soboty.
Dobrego tygodnia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Do następnej;-)
Rzeczywiście maja one taki swój ciekawy urok.
Dziękuje i Tobie rownież.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A ja jakos wyzbylam sie tego sobotniego sprzatania;))
Ja ostatnio przeglądam się w moim bracie jak w lustrze;))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Szczęściara… Nie musieć sprzątać w sobotę;-)
Chyba że robisz to w piątek;-);-);-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba