Przed porażką – wyniosłość, duch pyszny poprzedza upadek… Prz 16, 18

Gdy pisałem o pewności sądów wynikających z doświadczenia, cały czas gdzieś z „tyłu” głowy miałem tzw „pewność siebie”. O ile pierwsze należy niewątpliwie do teorii nauki (albo metodologii nauki), które są dziedzinami filozoficznymi, to drugie na pewno łączy się z psychologią. I tak naprawdę, gdy wbijamy w wyszukiwarkę słowo „pewność” od razu wyskoczy nam tysiące stron w internecie na temat „pewności siebie” . Są nawet książki na ten temat, różnego rodzaju poradniki, opis treningów i ćwiczeń z tym związanych. Niewątpliwie dzisiejszemu człowiekowi musi tej „pewności siebie” brakować;-) 

Ale przyznam się Wam, „pewność siebie” nie za bardzo mnie interesuje (może ją mam;-) Jednak całe to zamieszanie wokół tej dwuwyrazowej idei coś ciekawego mi mówi… Otóż skoro jest w nas taki …niedosyt „pewności siebie”, znaczy się, że jest w jakiś sposób czymś naturalnym. Kiedy spojrzymy na powyższe psychologiczne treningi, możemy odkryć, iż chodzi o coś, co możemy po prostu nazwać pokonywaniem wątpliwości. Jest w nas bowiem zakodowana pewna ostrożność w formułowaniu wniosków. Chcemy dobrze zbadać dany teren, zanim coś wiążącego powiemy. I w sumie nic w tym dziwnego. Jak mawiają starzy mistrzowie – lepiej zamilknąć niż powiedzieć za dużo. 

Ale „pewność siebie” jest trochę …naciągana;-) Wszyscy autorzy wyżej wspomnianych poradników fundują nam rady, by bardziej zwracać uwagę na to, jak się zaprezentujemy, niż dzielić włos na czworo i wyrażać swoje wątpliwości. Ważny jest show, pierwsze wrażenie, bo wtedy usłyszymy oklaski;-) Doskonale widać to na przykładzie przemawiających polityków, zwłaszcza gdy w pierwszych rzędach słuchaczy dominują wynajęci klakierzy. I w sumie ludzie dają się na to nabrać;-) Rzeczowość wypowiedzi może zniknąć w oparach absurdu, ale ważne jest „samoprzekonanie”, którym przemawiający chce zarazić słuchaczy. 

Chyba teraz rozumiecie, dlaczego o „pewności siebie” mam takie zdanie i jest dla mnie trochę na cenzurowanym. Wolę mimo wszystko zdrowe i jasne …wątpliwości. I wcale się nie dziwię, gdy ktoś ma właśnie takie podejście. I potrafi mi to w praktyczny sposób wyjaśnić. Napompowana „pewność siebie” mimo wszystko mnie odstręcza i nic na to nie poradzę;-) 

Pozdrawiam 

Ceramik 

Reklama

9 myśli na temat “Przed porażką – wyniosłość, duch pyszny poprzedza upadek… Prz 16, 18

  1. Pewność siebie może być pozorna, jak zresztą dużo rzeczy, czy też cech, w dzisiejszych czasach. I chociaż charyzma innych może porwać i być mile widziana, a nawet pożądaną cechą w niektórych zawodach, lepiej nie dać się zwieść zbyt dużej pewności, szczególnie innych;))

    Polubione przez 1 osoba

  2. Mnie też odstręcza, bo uważam, że gdy jej za wiele – jak mówisz napompowano- to rodzi się buta, bezczelność, hardość ale gdy jej brak, to oprócz niskiej samooceny, dołowania się, lęków itp. tracimy wiele możliwości/okazji, które mogłyby sprawić, że życie było by lepsze. Najlepiej być tak w „połowie” pewnym siebie 🙂 … a w drugiej połowie mieć te zdrowe wątpliwości 🙂 : „nie jestem pewien” albo „wydaje mi się”.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tak… Reguła złotego środka tutaj również jest mile widziana… Zastanowił mnie jednak bardziej wspomniany „niedosyt pewności siebie”. Co to może oznaczyć i jakie z tego mogą płynąć wnioski? Czy nie jest to coś naturalnego – pewien obronny mechanizm, by np nie ulegać Iluzjon… Ale to tylko moje nieużyteczne gdybanie…
      Jak najbardziej przychylam się do ostatniego zdania. Niedowierzanie sobie to w dzisiejszym świecie pewnie cnota;-)

      Polubione przez 1 osoba

      1. To jest nienaturalne, to dążenie do „pewności siebie” i myślę , że może to wynikać z z presji ? Przez co wypaczone jest …bo teraz – najlepiej już od przedszkola 🙂 wszystko trzeba wiedzieć najlepiej, na każdy temat mieć zdanie i głośno je wypowiadać (czym głośniej tym lepiej, niekoniecznie mądrze), być „naj” we wszystkim, być pierwszym – wszelkie kompromisy to słabość i oszustwo ( w pojęciu wielu moich rodaków) . A przecież jesteśmy tacy różni, nie każdy ma tą „pewność w genach”, ci co nie mają chcą się jej za wszelką cenę (dosłownie), nauczyć ale nie zawsze wychodzi bo w środku inni, a to powoduje jeszcze większą frustrację, obniżanie swojej wartości. Dla mnie pewność siebie to stan, w którym ja czuję się dobrze, we własnej skórze. To po prostu samoakceptacja ze świadomością zarówno swoich zalet, jak i wad/ wątpliwości również. Nie porównywanie się z innymi, ściganie….Takie zwykłe, ludzkie lubienie siebie. 🙂 …Weekend się zaczął niech będzie miły 🙂

        Polubione przez 1 osoba

      2. Presja społeczna… Jak najbardziej… W niemieckim jest takie słowo „geprägt” (ukształtowany, wykuty, wytłoczony), które dobrze to określa. Nasza cywilizacja …wtłacza nam pewien wzorzec, czy chcemy tego czy nie… I najlepiej dzisiaj „opakować się” w ozdobne opakowanie przed …sprzedażą. Brrr… Jak to strasznie brzmi;-)

        Polubione przez 1 osoba

  3. A wiesz, że pewność siebie często jest wypracowana i ukrywa nieśmiałość. Coś co odbieramy jako pewność siebie u kogoś a zwłaszcza wtedy kiedy ona nas denerwuje trzeba popatrzeć w głąb tej osoby. Tak jak ja to mówię ” pod podszewkę”. I piszę to z autopsji. Ja właśnie jestem taką osobą, która wiecznie boryka się z nieśmiałością ukrywaną pod zdolnościami aktorskimi. Uściski

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tak.. Oczywiście, że w wielu przypadkach jest wypracowywana…
      Ciekawie piszesz o …”podszewce”;-) Ludzie przez różne mechanizmy starają się „zmylić” interlokutorów;-)
      A jednym z nich pewnie jest „ćwiczenie pewności siebie”… Nie wiem, dlaczego kojarzy mi się to z górą lodową – „pewność siebie” jak wierzchołek znad morza ukrywa ogrom niewiedzy, która znajduje się pod powierzchnią…
      Odwzajemniam uściski.

      Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s