I oto w owych dniach i w owym czasie, gdy odmienię los jeńców Judy i Jeruzalem.. Jl 4, 1

Najlepsza koleżanka mojej starszej córki z gimnazjum jest córką Kosowianina i Turczynki, urodzoną w Niemczech. Mówi po albańsku, turecku a najlepiej oczywiście po niemiecku. I można zapytać, jakiej jest narodowości… Oczywiście – takiej, jaką sama czuje… Nie ma prostszej odpowiedzi;-) Narodowość to przekonanie bardzo subiektywne. W wielu wypadkach mało ma wspólnego z przynależnością do państwa, posiadaniem konkretnego paszportu a nawet mówieniem danym językiem (Szwajcarzy)…

Czy różnorodność jest zagrożeniem? Myślę, że wielu może wychodzić z takiego założenia… Jest przecież pewne proste przekonanie, że tam gdzie jest jedność w poglądach, brak podziałów, tam będzie większa solidarność między ludźmi. Tu np pojawiają się idee o monoetnicznym czy monoreligijnym państwie… Ale sami wiemy, że nawet to do końca nie zapewni jedności w poglądach… I w takim „skrajnym” przypadku będziemy się różnić;-)

A może to pewna pułapka, że wydaje nam się, iż „podobni” ludzie będą bardziej zgrani i będą się lepiej rozumieć… Czy nie było już takich prób w historii? Najbardziej oczywiste podobieństwo biegnie w kierunku nazizmu – jedna panującą rasa, wszyscy zgromadzeni wokół przywódcy. Podobnie komunizm z „rządzącą” klasą robotniczą. W obu przypadkach systematycznie eliminowano tych, którzy wyróżniali się niestandardowymi poglądami. A nawracanie „na siłę” w religiach – całkiem podobnie…

Pakowanie ludzi w podobne matryce nigdy nie wróżyło niczego dobrego. I wydaje mi się, że każdy, kto się poczuje silny, może wpaść w tą pułapkę. Czy to jest jakaś religia, ideologia, partia polityczna a nawet jakaś „wioskowa grupa nacisku”… I dotyczy to wszystkich politycznych i społecznych opcji z liberalizmem i poprawnością polityczną włącznie;-) Niby te ostatnie mają za zadanie promować wolność i obronę wszelakich mniejszości, ale tak samo wpadają w pułapkę „równania” wszystkich na swoją modłę;-)

Wolę więc być za różnorodnością… W wielu sferach… Pozwolić ludziom się różnić… Obchodzić swoje święta… Mieć własne subiektywne zdanie…

Ostatnio Szczepan Twardoch, pisarz ze Śląska, zaszokował wielu stwierdzeniem, że nie jest polskim pisarzem. Odezwały się głosy potępienia. “Że przecież pisze po polsku… „”Że mieszka w Polsce…” I przypomniała mi się stara historia z Miłoszem… I wiele innych podobnych… I nagle znowu wróciło widmo, że należy pouczać ludzi, kim się mają czuć…

Pozdrawiam

Ceramik

 

9 myśli na temat “I oto w owych dniach i w owym czasie, gdy odmienię los jeńców Judy i Jeruzalem.. Jl 4, 1

    1. Jednym słowem bogactwo w bogactwie… Trudno czasami się przez to przebić;-)
      PS. Gdzieś mi się zapodziałaś na chwilę… Już zaczynałem tęsknić;-);-);-)

      Polubienie

  1. Tylko różnorodność wydaje w większości artystów i ludzi twórczych. Schematy zabijają kreatywność. A od tego już krok do nudy.
    A wtedy może nawet prowadzić do słynnego ” to wszystko z nudów Wysoki Sądzie”. Serdeczności

    Polubione przez 1 osoba

    1. (…)
      „Kto raz nad pustą szklanką siądzie,
      Wysoki sądzie, nie ma cudów.…”;-);-);-)

      Różnorodność nas napędza i jest osią rozwoju… Tu nie ma wątpliwości:-)
      Odwzajemniam serdeczności.

      Polubienie

    2. Przepraszam, że nie całkiem się zgodzę – muzyka baroku – J.S.Bach plus nie zliczę ilu mistrzów, podobnie muzyka klasycyzmu – Haydn, Mozart .. lista jest długa.
      Oni komponowali według bardzo sztywnych reguł. Muzyk był posłusznym rzemieslnikiem, musiał przejść staż terminatorski, zdać egzamin na mistrza.
      Haydn, na dworze księcia Esterhazy, miał tę samą rangę służbową co naczelny kucharz.
      Mozart zbuntował się, ale tylko ze względów osobistych. Muzykę pisał nadal dokładnie według reguł.
      Pytałem kiedyś znajomej kompozytorki czy obecni adepci muzyki znają tajemnice starej muzyki.
      Oczywiście, każdy student kompozycji musi umieć napisać conajmniej 4-głosową fugę, ale komponowac w obecnych czasach to już raczej loteria.

      Polubione przez 2 ludzi

      1. Naturalnie patrząc z tej perspektywy reguły ustawiały muzykę i muzyków w ramach. Mnie chodziło o to, że większość talentów nie rozwinęło by się gdyby wszyscy musieli żyć według jedynych i słusznych zasad. Ogólnie przyjmować jedyne słuszne zasady życia i współżycia.

        Polubione przez 1 osoba

      2. Muzyk – rzemieślnikiem. Podejrzewam, że mogło być podobnie z innymi dziedzinami artystycznymi… Malarstwem, nawet poezją… Uczono się u mistrzów… Terminowano. Były dokładne wytyczne. To też wpływ dominującej jeszcze w późnym średniowieczu scholastycznej wizji świata, która przetrwała i tak jeszcze kilka setek lat (w ukryciu). W myśl tej wizji – największym artystą był Bóg a człowiek jedynie miernym kopistą. I mistrzowie dawali to do zrozumienia swoim uczniom. Trzeba było zdobywać szlify ostrą pracą. A różnorodność… Oj na pewno była wówczas niemile widziana;-)

        Polubienie

Dodaj odpowiedź do ciezkolekkozyc Anuluj pisanie odpowiedzi