Gdy czytam trzeci i czwarty rozdział encykliki Fratelli tutti, dociera do mnie najbardziej, że papież Franciszek jest latynosem, potomkiem włoskich emigrantów z Argentyny. Trwanie w swoich korzeniach a jednocześnie otwarcie na innych. Te idee ciągle stara się przemycić…
I znowu dwie sprawy mnie mocniej zastanowiły. Pierwsza to, że mimo tego, iż papież mocno podkreśla miłość rodzinną, partnerską i przyjacielską, nawołuje, by się w niej nie zamykać. Pisze, iż jest ona również po to, by dać nam bezpieczeństwo i podstawę do służby wśród społeczeństwa. Tam też bowiem jesteśmy potrzebni…
Druga sprawa jest podobna, ale dotyczy szerszej perspektywy. A dokładnie narodów i ludzkich ojczyzn. Papież pisze o „lokalnych narcyzmach”, które wyrażają się w zamknięciu na tzw obcych (znowu gdzieś w tle jest temat uchodźców). Taka postawa jest statyczna i w dalszej perspektywie nie sprzyja danej społeczności narodowej. Rozdział IV kończą ciekawe słowa: Dzisiaj żadne odizolowane państwo narodowe nie jest w stanie zapewnić dobra wspólnego swoich mieszkańców.
Izolacja i budowanie murów nie służy dobrze ani konkretnym jednostkom, ani społecznościom. Taki jawi się wniosek…
I znowu wielu nie będzie się to podobało. Zwłaszcza tym, którzy lubią zamykać się w swym egoizmie. I będą mieli za złe papieżowi-latynosowi, iż śmie bogatym i samowystarczalnym materialnie jednostkom i społeczeństwom, zwracać uwagę.
A ja przyznam Wam się szczerze, takiego papieża-latynosa, nawet lubię słuchać;-) I jeszcze na coś czekam, co jest związane z cytatem tytułowym… Nie wiem, czy papież zwróci na to uwagę. Bo jeszcze zostały cztery rozdziały. Dajmy się zaskoczyć;-)
Pozdrawiam
Ceramik
I ja się tutaj zgadzam. Nawet odchodząc od wiary, ducha, czy ciała, a podejście czysto pragmatyczne, ekonomiczne…, ma to sens.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nikt już dzisiaj nie jest samowystarczalny… Tak samo żaden naród nie jest samowystarczalny…
PolubieniePolubione przez 1 osoba