Artykuł 13 – KLIK trochę mnie rozbawił, bo o od razu pomyślałem o swojej żonie. Nieraz mówi – „już mnie nosi”. A tu proszę… Niby to oczywiste… Możemy przemieszczać się swobodnie i osiedlać w zasadzie we wszystkich krajach. Znam ludzi, którzy żyją już w trzecim a nawet czwartym kraju. I może nawet na tym się nie skończy. To przeciwieństwo tych, którzy nie ruszyliby się z miejsca. Za żadne skarby:-) Siostra opowiada o pewnej staruszce, którą się opiekuję, że „najdalej to pojechała do Freiburga” – jak powiada. Od czego to zależy? Od jakiegoś genu „powsinogi”…
W jakiś sposób otwierają nam się oczy. Zaczynamy nawet inaczej myśleć. Zwłaszcza jeśli rozmawiamy z nowopoznanymi ludźmi w ich języku. I nawet nie chodzi o urlopy. Bo mamy wtedy inne nastawienie i żyjemy chwilą. Inaczej sprawa wygląda, gdy zaczynamy dzielić powszednie problemy. Gdy wyślemy dziecko do szkoły albo siedzimy w tej samej poczekalni u lekarza…
Świat z dawien dawna dzielił się na „miejscowych” i „przybyszów”. I choć w mniejszych miejscowościach to ciągle jest aktualne, w dużych miastach nie ma to właściwie znaczenia. Bo tam prawie wszyscy są przyjezdni – ktoś odpowie;-) Przeprowadzili się z innej dzielnicy albo śródmieścia. I wszyscy stają się anonimowi…
”Wolność do poruszania się i osiedlania” oznacza możliwość do bycia w ruchu. Żaden kraj nie może też przetrzymywać swoich obywateli albo obcych. Podróżowanie, przemieszczanie się jest wyrazem wolności. Zwłaszcza gdy nie musimy pytać nikogo o pozwolenie. W ostatnim wpisie wspomniałem o „spętleniu” się praw i obowiązków. W tym przypadku też to zachodzi. Jeśli jest prawo swobodnego przemieszczania się, jest i obowiązek …przyjęcia „obcych”. Myślę, że znamy takie zacietrzewienie sprowadzające się do niechęci wobec przybyszów. Tym większe, im bardziej człowiek skupia się na sobie.
Bywa, że w życiu jesteśmy i przybyszami, i gospodarzami… I wtedy mamy okazję przypatrzeć się samemu sobie. Naszym reakcjom i obawom… Sprawdzamy siebie w obydwu sytuacjach. I chyba lepiej wówczas zrozumieć drugą stronę, bo samemu było się na jej miejscu.
Zapalam samochód i wyjeżdżam z firmowego parkingu. Tym razem ruszam w stronę …Wochenende. Weekendu. Końca tygodnia pracy. W sumie banalna podróż. Ale czyż życie nie składa się z banalności;-)
Pozdrawiam
Ceramik
Wlasnie te banalne zdarzenia powtarzalnosc jest najwazniejsza. Szczegolnie kiedy przekroczy się tak ladnie określaną ” smugę cienia”.
A wolnosc podrozowania to coś z czego wiele nacji w tym Włosi nie zdaje sobie sprawy. My to wiemy. Ale z drugiej strony mam mieszane uczucia do imigrantów ktorzy napływają do Italii. To kolejny problem ale nie na weekendowy wieczor. Usciski i milego wieczoru.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zastanawiam się ciągle bardziej, jak to jest we mnie: bycie przybyszem czy gospodarzem. Jak przebiega to dziwne etyczne „spętlenie”? Czy to prawo/obowiązek otwiera mnie na człowieka i pozwala być w zgodzie z sobą…
Uzewnętrznieniem tego jest problem uchodźców. A to masz rację – problem nie na weekendowy wieczór;-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wolność podróżowania jest fajna;)). Byleby dwie strony zachowały się dobrze…, co przy innych cywilizacjach bywa niestety dosyć trudne…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oczywiście, że zaistnieją problemy przy zetknięciu się różnych mentalności. Skoro konflikt rodzi się już w nas samych:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Udanego weekendu! U mnie wietrznie i deszczowo.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I wzajemnie;-)
U mnie podobnie. Jutro ma spaść pierwszy śnieg. Ale to góry:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
U nie śniegu nie ma od kilku już lat…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wolność gwarantowana prawem trochę kojarzy mi się z paradoksami Biblii.
Przykład – sentecja tytułowa tego wpisu – „nie będziesz się brzydził Edomitą…”
A troszkę dalej: „… Choćbyś powiedział, Edomie: Zubożeliśmy, ale odbudujemy z powrotem miejscowości zniszczone – tak [oto] mówi Pan Zastępów: Oni niech budują, Ja jednak rozwalę i będą ich nazywać granicą zła…” – księga Malachiasza 1.
Czyż to nie okrutna perwersja?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Typowy przykład semickiego myślenia:-) Od razu za miłością rozpoczyna się nienawiść. Nie ma tej dłuuugiej fazy obojętności jak w mentalności europejskiej. Dlatego w tekstach biblijnych Starego Testamentu taką popularnością cieszy się hiperbola. „Wyniszczę ich do siódmego pokolenia…” (bo w domyśle nie jestem „ich” Bogiem, ale ludu Izraela). Masz rację – dla nas wręcz perwersja, dla Żydów czy Arabów miłość łączy się z wybraniem jednych i odtrąceniem (a nawet wygubieniem) drugich. Ciekawy artykuł – TUTAJ
PolubieniePolubienie
Podróż ku weekendowi? Też ją odbywam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Banalna podróż… Ale ma swój smaczek;-);-);-)
PolubieniePolubienie