Wyprawa …w duże góry. Z samego rana pierwszą kolejką z Kleine Scheidegg o 8.00 wjechaliśmy na masyw Jungfrau, Eiger i Mönch. A potem z całej kolejki, która nie była za bardzo obłożona (około 30-40 osób), tylko my wraz z pewną szwajcarską rodziną i siedmioma alpinistami wyszliśmy w kierunku Mönch (Mnicha) – 4107 m. Ci ostatni odłączyli od nas, rozwinęli liny, zboczyli ze szlaku i ochoczo odmaszerowali li w kierunku pionowej skalnej ściany. Popatrzyliśmy z podziwem chwilę na nich i ruszyliśmy dalej „amatorską” ścieżką w kierunku schroniska Mönchsjochhütte – 3568 m. Spacer w śniegu po lodowcu ma swój urok. Zwłaszcza latem;-) Wiał wiatr i było ok. – 1 st. C. Słońce osmagało nas z góry a chłód lodowca bił od spodu…
I zdumiałem się tego dnia conajmniej kilka razy. Że lodowiec w słońcu błyszczy na niebiesko. Że można usłyszeć jego ciche pomruknięcia pod stopami. Że trud wspinania w rozrzedzonym powietrzu to rzeczywiście spory wysiłek…
Samo centrum przy kolejce to tak naprawdę czysta komercja. Jest Pałac Lodowy z lodowymi figurami, wjazd na Sphinxa, zjazd na linie z dużej wysokości prosto w śniegowy puch… I można zrobić zakupy w dużym centrum. Zjeść obiad w restauracji …Bollywood. Mówię Wam jednak, nic to wszystko w porównaniu do widoków ze spaceru po lodowcu w kierunku schroniska – KLIK. Trwa lekko ponad godzinę (w naszym tempie ludzi w średnim wieku;-) a w schronisku na ścianie Mnicha – KLIK można wypić ciepłe kakao z rumem (żona) czy piwo Jungfrau weizen (mąż). Z tyłu za nami była potężna Dziewica – Jungfrau – KLIK. Po lewej ponury Eiger, ze swoją straszliwą północną ścianą, która pochłonęła tylu alpinistów – KLIK. A przed nami stareńki Mnich – KLIK.
I zdziwiłem się jeszcze raz po południu, gdy zwiedzaliśmy ciche miasteczko – Lauterbrunnen w dolinie masywu. Wodospady spadały ze skał rozbryzgując się na kilkadziesiąt metrów – KLIK. W całej dolinie unosiła się lekka mgiełka… I gdy słońce przebijało się przez chmury, powietrze iskrzyło i mieniło się kolorami tęczy…
I z tym zdziwieniem będę teraz zasypiał… Pewnie w nocy zabierze je chciwy naszych snów Hypnos… Ale niech mu tam… Może i jego to zdziwienie dopadnie;-)
Pozdrawiam
Ceramik
Ooooo, same oglądania zdjęć wbiło mnie w zdziwienie, to pewnie efekt byłby zwielokrotniony jakbym widziała to na własne oczy;)). Pięknie…I poczułabym się puchem marnym w cieniu majestatu tych gór;))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
😉
Tam nie tylko kobieta jest puchem marnym jak u Mickiewicza.
Wszyscy bohaterzy …wymiękają
😉
PolubieniePolubienie
Ech…Góry mają w sobie pewną magię, ponieważ łączą niemą potęgę z wyjątkowym pięknem. ! .To nie banał….Tam jest wszystko co kocham 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak.
Banalne to okazuje się ludzkie życie;-)
PolubieniePolubienie
Zdziwienie. Kolejny punkt podczas urlopu- zanotowałam. I kakao z rumem… mrrrr
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kakao z rumem – niekiedy na południu Niemiec, w Austrii i w Szwajcarii można spotkać się z nazwą Räuberkakao (niegrzeczne kakao, albo kakao rozrabiaki, rozbójnika – można tłumaczyć różnie;-)
Na północy Niemiec, w Holandii i w Danii mówią na nie Tote Tante, czyli martwa ciotka (nie wiem, czy chodzi o efekt;-) albo …Lumumba (to chyba z afrykańskiego;-)
W każdym razie w zależności od humoru barmana i szusu rumu (jest też wersja z koniakiem) może nieźle …kopnąć;-) To nie napój dla naszych milusińskich;-);-);-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nawet nazwy mi się podobają. Muszę spróbować!
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Ależ cudowna wycieczka. Na rolkę wspomnień nawinąć i czasami odwijać. Sprawdzone. Działa. Serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba