Sprawiedliwość a ateizm. Jest jeden świat, w którym żyjemy, mówi ateista. Nie ma innego, nadprzyrodzonego. Przenoszenie sprawiedliwości w inny wymiar nie ma sensu. Tu odbierasz nagrodę i karę za swoje czyny. Na tym świecie zatem należy się skupić a nie na żadnych mrzonkach. Jakie ta postawa niesie z sobą konsekwencję?
Wydawać by się mogło, że same pozytywne. Wszak w ten sposób myślącym ludziom, powinno zależeć na podnoszeniu „poprzeczki” sprawiedliwości na tym świecie. To nie wymyślony Bóg jest strażnikiem sprawiedliwości, ale sam człowiek. Istnieje jednak pewna pokusa i była np bardzo widoczna w ideologii komunistycznej, która była przecież na wskroś ateistyczna. Zbudowano typowy świat Orwella, z równymi i „równiejszymi”. W sowieckiej Rosji były dacze i luksusy dla wybranych a …łagry dla niepokornych. Skutkiem czego w imię walki z kapitalizmem, jak i religiami, doprowadzono do stworzenia świata-parodii.
Oczywiście nie mówię tu o wszystkich ateistach. Ateizm przecież jest czymś bardzo różnorodnym. I są tu też ludzie bardzo szlachetni. Ale zastanawia mnie jedno… Czy szukanie sprawiedliwości jedynie w tym świecie nie będzie skutkować …większym egoizmem i dbaniem o to, by było dobrze mnie samemu i co najwyżej moim najbliższym? (Znamy siebie przecież dobrze i wiemy, jak zachowujemy się w tym niedoskonałym świecie:-) Dlaczego taka uwaga… Otóż nie znam za dużo ateistów-filantropów (może poza Markiem Zuckerbergiem, choć on też jedyny w swoim rodzaju:-) Oczywiście wielu ludzi nie trąbi na cały głos „jestem ateistą i pomagam ludziom”. Chodzi mi jednak o coś innego… W 2008 r Brytyjskie Stowarzyszenie Humanistyczne wraz z Richardem Dawkinsem zamówiło akcję reklamową na londyńskich autobusach. Umieszczono tam napis: „There’s probably no god. Now stop worrying and enjoy your life.” Była to typowa akcja ideologiczna. Wyobraźmy sobie, jaki podniósłby się krzyk, gdyby podobnie zrobił jeden z kościołów. I tak sobie myślę, o ile więcej pożytku dla samych brytyjskich ateistów zrobiłaby jakaś szlachetna akcja charytatywna, prowadzona w ich imieniu. Może ludzie zapamiętaliby to na dłużej, skutki byłyby bardziej pozytywne, bo np wspomniane stowarzyszenie kojarzonoby z akcją kopania studni w dotkniętym suszą Sudanie. Oczywiście to nic więcej jak moje gdybanie:-)
Wiem, wiem… Od razu spadnie na mnie krytyka, że nie wszyscy ateiści stowarzyszają się w organizacjach, że bardziej cenią sobie wolne i spokojne życie… I nie należy traktować ich wszystkich tak samo. Podałem jeden przykład jednej akcji jednego stowarzyszenia ateistów. Być może istnieją przykłady pozytywne, o których nie wiem (A z chęcią się dowiem:-)
Ale drodzy ateiści… Tak bardzo czasami troszczycie się o moralne życie wierzących i o to, by nie żyli w hipokryzji. Pokażcie proszę, jak to ma wyglądać. Wszak wam tym bardziej powinno zależeć na większej sprawiedliwości w tym świecie:-)
Liczę na was…
Pozdrawiam
Ceramik
Miałem poprzestać tylko na czytaniu Twoich treści, bez żadnego komentarza. W końcu masz się za agnostyka, a to dla mnie postawa iście intrygująca. A jednak tym razem, sorry za wyrażenie, napisałeś tyle bzdur, że to już komentarza wymaga. Co z nim zrobisz Twoja sprawa, ale sam się prosiłeś.
Po kolei:
– Nie masz, bo nie możesz mieć zielonego pojęcie jaka jest sprawiedliwość boża, gdyby Bóg istniał, tak jak i Jego sprawiedliwość (swoją drogą jesteś ciekawym typem agnostyka, który swoje wątpliwości opiera na pewności istnienia bytu zwanego Bogiem);
– Twoje „wydawałoby się” jest bardziej iluzoryczne niż to „ustawa” przewiduje. Nie byłeś ateistą, więc nie masz zielonego pojęcia, jakie są podstawy ateistycznej sprawiedliwości;
– Ideologia komunistyczna, jest ideologią komunistyczną a nie ateistyczną. Komunizm wypatrzył ateizm, tak jak Hitler wypatrzył narodowość, i tak jak król Leopold II Koburg chrześcijaństwo;
– Pytasz: „Czy szukanie sprawiedliwości jedynie w tym świecie nie będzie skutkować …większym egoizmem i dbaniem o to, by było dobrze mnie samemu i co najwyżej moim najbliższym?”, tu ja odbiję pałeczką: czy religia nie jest w pełni snobistyczną zachcianką wierzących (marzenie o wiecznej szczęśliwości dla własnego „ja”)?
– Poproszę, abyś mi wyłuszczył związek sprawiedliwości z altruizmem, bo obie sprawy pomieszałeś niczym początkująca kucharka cukier z solą;
– Wreszcie: ateiści mają gdzieś (by nie być bardziej dosłownym) moralność wierzących, którą charakteryzuje hipokryzja podniesiona do rangi cnoty. Ateiści sprzeciwiają się narzucaniu tej hipokryzji niewierzącym. I mają do tego pełne prawo.
PolubieniePolubienie
Wyczuwam zdenerwowanie:-)
Pozwól, że nic nie będę Ci… wyłuszczał. Zbyt dużo tu ataku ad personam:
– „napisałeś tyle bzdur”
– „nie masz zielonego pojęcia”
– „pomieszałeś niczym początkująca kucharka”
To przynajmniej trzy powody, by usunąć ten komentarz. Ale pozostawię go jak …ciekawy kwiatek
Może ochłoniesz i przeczytasz swoją wypowiedź jeszcze raz. Na spokojnie.
I nauczysz się kulturalnie dyskutować:-)
Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Tak zupełnie na luzie, jeśli miałoby mnie coś w moim wieku denerwować, to brak stolca.
Do kogo mam kierować te uwagi, jeśli nie do autora, który nie mając pojęcia, czym jest ateizm, wypisuje bzdury na jego temat? Jesteś „odważny” przy ich pisaniu, ale i cieniutki, gdyby przyszło się zmierzyć w polemice. Znam takie postawy.
Oczywiście, że możesz kasować, napisałem Ci już nie raz, że mnie to ni ziębi, ni parzy, co zrobisz z moim komentarzem.
PolubieniePolubienie
– „wypisuje bzdury”
– „jesteś… cieniutki”
I cała nauka poszła w las:-)
Wiesz, że nie będę z Tobą dyskutował, dopóki nie nauczysz się kultury dyskusji. Nieustanny atak, traktowanie ludzi z góry i wystawianie im notek… Wybacz. Jeszcze poczekam:-)
PolubieniePolubienie
Hmmm.., w sumie zaczęłam się zastanawiać i szukać w swoim towarzystwie ateistów…i nie mam pojęcia czy są tacy;)). To też nie tak, że wszyscy wierzący i ateistów brak, zwyczajnie nie przywiązuje do tego wagi w co kto wierzy i czy wierzy,)). Człowiek to człowiek, czy to ateista, wierzący, czy też agnostyk;)). Dzielę ludzi na tych dobrych i na tych mniej dobrych;)) i taki podział mnie satysfakcjonuje;))
Do takich akcji też dobrze mieć wyczucie…, a o to w dzisiejszych czasach dosyć trudno. Upraszczając bardzo, ludzie bywają, czy to poprzez sfrusteowanie, czy nerwy, bardzo przewrażliwieni. Próbę nawiązania rozmowy odbierają jako atak na swoje poglądy i narzucanie zdania. Za dużo emocji niestety nie sprzyja rozmowie;)).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prawda.
Myślę, że nie tylko sfrustrowanie i przewrażliwienie… Nie umiemy też przyznawać się do błędów… Albo i też powiedzieć, że ktoś ma rację… Jeśli atakujemy, to „całościowo”. Jak byk na korridzie. Nawet nie przejdzie nam na myśl, że ktoś obok może mieć choć trochę racji. Może to domena naszych czasów i zatraciliśmy już częściowo zdolność kulturalnej dyskusji. I nie umiemy już rozmawiać.
A życie płynie tak szybko i ludzie odchodzą…
Poruszyło mnie to, co napisałaś u siebie. Za życia nie ma czasu, by z kimś porozmawiać a potem lament…
Może płaczemy nad sobą?;-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hmmm, bardzo możliwe że i tak jest, przynajmniej ja to tak czuję i odbieram w dużej mierze;))
PolubieniePolubione przez 1 osoba