Anioł Pociechy. Potrzebujemy dobrych słów, które leczą… Wyczekujemy kogoś, kto potrafi zejść do naszego smutku… I mamy do tego słuszne prawo, tak jak inni, którzy także w nas będą kiedyś poszukiwali pocieszenia…
Gdy czytamy o tym Aniele w omawianej książce natrafiamy na takie słowa: O pociechę prosimy wtedy, gdy rozpadła się przyjaźń, gdy ktoś zranił nas głęboko, gdy odszedł ukochany człowiek. Pociecha jest słowem o wielu odcieniach, co odzwierciedla język (…) Ale pocieszenie nie powinno ograniczać się tylko do słów. Takie pocieszenie przejdzie obok człowieka. Pocieszać to znaczy znaleźć słowa z serca do serca, słowa wypływające z mojego serca. Nie mogę posługiwać się pustymi frazesami. Słowa poruszające serce tego drugiego otwierają przed nim nowy horyzont i umożliwiają mu zdobycie trwałego poparcia (…) Życzę Ci, żeby także Ciebie Anioł pocieszał w każdej żałobie, żeby użyczył Ci siły, gdy się zachwiejemy, żeby Ci pomagał, kierował do Ciebie dobre słowa, gdy ból odbierze Ci mowę, żeby odwiedzał Cię w Twojej samotności i przekazał Ci poczucie, że już nie jesteś sam…
Podoba mi się łacińskie słowo consolare, pocieszać. Tak samo zresztą jest po włosku i hiszpańsku. Gdy rozbierzemy części tego słowa na pojedyncze czynniki, powstanie – „być z tym, kto jest sam”. A więc chodzi tak naprawdę o „bycie”, „trwanie” z kimś, kto został pozostawiony ze swoim bólem, stratą, biedą, problemem… Sama obecność jest kluczowa, czas, który wówczas drugiej osobie poświęcamy. Może i ważniejszy niż miliony najbardziej odpowiednich słów…
Wydaje mi się, że są ludzie, którym pocieszanie przychodzi łatwiej. Mają do tego jakieś naturalne predyspozycje. Sekret na pewno tkwi w empatii. To klucz w samym …mechanizmie pocieszania. To zdolność „wchodzenia w skórę” drugiego człowieka, odczuwania jego uczuć a nawet w jakiś sposób patrzenia na rzeczywistość jego oczami. Jest przecież coś takiego jak inteligencja emocjonalna, którą czasami przeciwstawia się nawet racjonalnej. I właśnie ta emocjonalna steruje naszymi działaniami związanymi z pocieszeniem siebie i innych. Neurolodzy prowadzą tu bardzo ciekawe badania. I gdy dzisiaj mówimy o problemie tzw sztucznej inteligencji, to właśnie posiadanie m.in. inteligencji emocjonalnej jest czymś bardzo charakterystycznym tylko i wyłącznie dla człowieka a niemożliwym dla maszyn.
Podejrzewam, że mimo wszystko zdolność pocieszenia możemy w sobie przynajmniej częściowo wykształcić. Zwłaszcza gdy sami tego pocieszenia doznaliśmy. Są w nas takie pokłady, które da się …uruchomić. Gdy obok nas upada dziecko, działamy wręcz odruchowo. Stawiamy je na nogi, pocieszamy, chuchamy i dmuchamy… Dlaczego tak się dzieje? Czy uruchamia się jakiś instynkt… Albo wracamy do sytuacji z własnego dzieciństwa, gdy nas samych pocieszano… A może powtarzamy sceny pocieszania, których byliśmy świadkami… Wydaje mi się, że tak naprawdę – wszystko po trochu. Po prostu nie chcemy być bez uczuć, gdy ktoś blisko nas cierpi. Oczywiście, że można to zablokować. Dziś mówimy o rozlewającej się wokół znieczulicy. To jednak zupełnie oddzielny temat.
Naturalnym ludzkim odczuciem jest empatia. Musi tkwić w nas naprawdę głęboko, bo gdy ktoś obok nas cierpi, czujemy conajmniej pewien dyskomfort. I może samo pocieszanie jest po trochu pozbywaniem się tego dyskomfortu. Przynajmniej „coś” robimy, w jakiś sposób reagujemy, może nawet ratujemy swoje „ego”:-)
Pocieszamy i potrzebujemy pocieszenia… I jest to bardzo ludzkie… I gdyby nasze życie porównać do księgi, to pewnie nie ma już takich zdań, które nie zostały powiedziane. I choć wszystko już było, to niektórych zdań potrzebujemy ciągle od nowa. Zwłaszcza tych dotyczących pocieszenia:-)
Oczywiście przyłączam się do słów-życzeń, które napisał Anselm Grün na końcu cytowanego fragmentu…
Pozdrowienia
Ceramik
Każdy z nas znalazł się w sytuacji wymagającej pocieszenia. Często nie potrafimy sobie z nią poradzić i wtedy wypatrujemy Anioła Pocieszenia. A on przyjmuje różne postaci. Ale zawsze to On. Serdeczności Ceramiku. Cudowne są Twoje Anioły.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Różne postaci…
Prawda:-) Na przykład komentujących na tym blogu
;-);-);-)
PolubieniePolubione przez 3 ludzi
Anioł Pocieszenia zdaje się być bardzo zajęty;). Od małych, drobnych potknięć, po traumy wydawałoby się nie do przeżycia. Podnosi z kolan, a nawet z ziemi. Oby tylko to go za bardzo samego nie nadwyreżyło, niech też znajdzie jakieś pocieszenie w spokoju i chwili wytchnienia;))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No i kawał dobrej roboty chłopak robi;-)
Iluż ludzi z podciętymi skrzydłami dziennie ratuje…
Ile złamanych dziewczęcych serc opatruje (w tym jest najlepszy;-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mój tata jest świetny w tej roli.
Ceramiku, oby Tobie też nie zabrakło bliskości Anioła Pocieszenia, on przecież rozpogadza nawet najchmurniejszy dzień.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zatem Twój tato to kolejny mój cichy bohater;-) Nie jest to bowiem tak łatwe i trzeba współpracować z całym „zastępem Aniołów”, których żeśmy do tej pory omawiali – a było ich 45 ! – i kolejnymi pięcioma, których jeszcze będziemy:-) Bo „Pocieszenie” to taki koordynator projektu, trzeba mieć w sobie dużo wyczucia i mądrości…
Dziękuję za życzenia. Tobie życzę tego samego …a nawet sto razy więcej;-):-):-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba