Jeśli piszemy o rzeczach nieznanych, warto wspomnieć także o milczeniu. A właściwie – przemilczeniu. Nie musimy znać się na wszystkim. Nie musimy wypowiadać się również na każdy temat. Bo właściwie znamy się tylko na pewnej okrojonej wersji wiedzy. Współcześnie również warto pamiętać, że nawet to na czym się znamy może być np przestarzałe i nieaktualne. W sumie to żaden wstyd zamilknąć. I np posłuchać, co mówią inni…
Pamiętam, że zawsze czułem się mocny w filozofii. Miałem solidny podkład w postaci paru lat studiów w Polsce. Pojechałem swego czasu na kurs niemieckiego do Wiednia i spotkałem się tam wówczas z pracownikami wydziału filozofii tamtejszego uniwersytetu. Pełen zapału chciałem z nimi porozmawiać. Okazało się, że nasza wiedza miała zupełnie inne priorytety. W Polsce kładziono nacisk na pewne klasyczne podstawy królowej nauk. Tam liczyły się najnowsze trendy, o których wstyd przyznać, ale miałem blade pojęcie. Młodzi Austriacy wypytywali mnie np o Chomsky’ego i badania nad psycholingwistyką w Polsce. Być może oni zaś mało wiedzieli o wpływach neoplatonizmu na współczesną filozofię:-) W sumie nikt nas nie zawinił. Po prostu zupełnie inaczej zajmowano się nauczaniem filozofii w każdym z krajów…
Milczenie jest lepsze niż wygadywanie głupot, ale oczywiście nie jest uniwersalnym rozwiązaniem. Czasami mam sobie za złe, że nie potrafię się sprzeciwić i upomnieć się o swoje racje. Czasami również nie mówię nic, bo wiem, że to i tak nic nie wniesie. Ograniczoność ludzka wydaje się murem niezdobytym… Milczę wtedy, gdy ktoś chce mnie przekrzyczeć, nie znoszę bowiem podniesionego głosu. Tu chyba zwyciężają pewne racje estetyczne – nie lubię słuchać wydzierania się, czerwonych, nadętych twarzy…Od razu się wyłączam i oddaję jakimś bardziej twórczym wysiłkom… Może więc nazbyt często milczę? Przez co wydaję się innym słaby i nieporadny…
Tajemnica i milczenie chodzą podobnymi drogami. Nie chcą się narzucać i błyszczeć. Męczy ich rozgłos. Wolą unikać głównego nurtu i pozostają na uboczu. Ale i tak na swój sposób są atrakcyjne. To jakiś wewnętrzny urok nie pozwala nam o nich zapomnieć. No i dobrze:-)
Pozdrawiam
Ceramik
Czy milczenie jest lepsze? Nie wiem. Myślę, ze najważniejsza jest komunikacja. Czasem po prostu tkwimy w błędzie. Rozwiązanie przychodzi, gdy wygłosimy własną głupotę i ktoś zwróci nam uwagę lub gdy znajdziemy wskazówki, które wyprowadzą nas z błędu.
Tak, tylko rzeczywiście jest grupa osób, która wie lepiej. No z tym nie można dyskutować 😉 Ale mimo wszystko warto zasygnalizować „jestem innego zdania”.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dlatego piszę, że milczenie nie jest uniwersalnym rozwiązaniem i wyliczam sytuacje, kiedy milczę:-)
Oczywiście, kiedy panują warunki kulturalnej komunikacji, podkreślam, że mam inne zdanie:-)
Wpis zaś najbardziej dotyczył milczenia wynikającego z niewiedzy, niekompetencji… Zafrasowania z powodu tego, że się jest no …głupiutkim:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja tez nie lubie podniesionych glosow (nasze koty po roku bycia z nami po raz pierwszy uslyszaly krzyk, kiedy moj maz sie ucieszyl z jakiegos gola w MŚ czy ME i biedne schowaly pod lozko;), ani dyskutowac ze wszystkolepiejwiedzacymi (bo to zadna dyskusja;), ale nauczylam sie wyklocac o swoje, nie wiem czy to dobrze, czy zle;)
A co do przykladu z Wiednia, to przciez tez nauka, doswiadczenie, nie kazdy musi miec to samo zdanie, te same prorytety, te sama wiedze, wazne umiec sie tym wymieniac:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak najbardziej masz rację…
Czasami warto przyznać się do niewiedzy i okazać to milczeniem…
Za dużo ludzi chce ( i za wszelką cenę:-) w dzisiejszych czasach coś powiedzieć…
PolubieniePolubienie
Dosyć dużo osób lubi wypowiadać się na każdy temat, nie będąc w ogóle zapytanym o zdanie. W takiej sytuacji lepiej jednak milczeć;)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Może to wiąże się z leczeniem pewnych kompleksów?
🙂
PolubieniePolubienie
W niektórych przypadkach byłoby to wskazane;))
PolubieniePolubione przez 1 osoba