Skoro przeczytałem jedną z adhortacji apostolskich Franciszka postanowiłem się przyjrzeć i pozostałym dokumentom wydanym przez współczesnego papieża. Jednym z pierwszych była Amoris Letitia, O rodzinie z 2016 r – KLIK.
To bardzo długaśny dokument. Powstał po synodzie poświęconym rodzinie. Właściwie wśród tej kościelnej nowomowy znalazłem dwa pozytywne elementy. Reszta to według mnie powtórzenie konserwatywnej teologii ciała z personalizmu Karola Wojtyły. Pierwszym z nich jest artykuł 3., którego część zacytuję:
Przypominając, że „czas jest ważniejszy niż przestrzeń”, pragnę podkreślić, iż nie wszystkie dyskusje doktrynalne, moralne czy duszpasterskie powinny być rozstrzygnięte interwencjami Magisterium.(…)Poza tym, w każdym kraju lub regionie można szukać rozwiązań bardziej związanych z inkulturacją, wrażliwych na tradycje i na wyzwania lokalne. Ponieważ „kultury bardzo różnią się między sobą i każda ogólna zasada […] potrzebuje inkulturacji, jeśli ma być przestrzegana i stosowana w życiu.
W pierwszym momencie pomyślałem, że papież chce zerwać z centralizmem. Ale drugie zdanie mnie trochę rozczarowało: Oczywiście, w Kościele konieczna jest jedność doktryny i działania, ale to nie przeszkadza, by istniały różne sposoby interpretowania pewnych aspektów nauczania lub niektórych wynikających z niego konsekwencji.
Będąc na kursie niemieckiego w Wiedniu jeszcze w 1999 r. (czyli 20 lat temu!) spotkałem księdza, który nie krył swoich homoseksualnych inklinacji. Prowadził też szeroko pojęte duszpasterstwo osób homoseksualnych. Gdy weźmiemy pod uwagę np Kościół w Holandii czy właśnie w Austrii i porównamy je do rzeczywistości polskiej zobaczymy prawdziwą przepaść. Czy tu też możnaby zastosować wspomniane przez papieża słowa o „inkulturacji i wrażliwości na tradycje i wyzwania lokalne”. No nie wiem:-)
Drugą „jaskółką, która być może zapowiada wiosnę” jest artykuł 294: Wybór ślubu cywilnego lub, w różnych przypadkach, życia razem bez ślubu bardzo często nie jest motywowany uprzedzeniami lub oporami wobec związku sakramentalnego, ale sytuacjami kulturowymi lub okolicznościami przypadkowymi”. W takich sytuacjach można docenić te znaki miłości, które w jakiś sposób odzwierciedlają odblask miłości Boga. To chyba pierwszy raz, kiedy w dokumentach Kościoła nie patrzy się na konkubinat w sposób wyłącznie negatywny. Do tej pory na temat „życia bez ślubu” przeważała narracja o grzechu. Oczywiście mogę się mylić 🙂 Nie jest tak do końca dobrze, bo w następnych akapitach mowa jest, by te „skomplikowanie” naprawić i dążyć do zawarcia ślubu przez konkubentów (!)
Mimo wszystko trochę podziwiam staruszka Franciszka. Próbuje przebić się przez konserwatywny beton i płaci chyba za to wysoką cenę.
Uff… Nie będę Was dalej dręczył… Nie wiem, czy to jeszcze ktoś czyta:-)
A dzisiaj w Szwarcwaldzie uśmiechnęło się przez chwilę słońce i wyjrzało około południa zza mgły… Ale podobno idą już śniegi… Sprzęt czeka przygotowany:-)
Pozdrawiam
Ceramik
Czyta, jeszcze czyta. Z zainteresowaniem 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Spadł mi kamień z serca:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Już sprzęt czeka? To nie może zabraknąć zimy jak tak!;))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Już mi trochę jej brak… Pewnie potem będę narzekał 🙂
PolubieniePolubienie