Mamy w tym roku urodzaj na wiewiórki. W drodze z garażu mijam trzy dorodne sztuki. Wcale nie przeszkadzają im przechodnie. Gdy w zeszłym tygodniu sadziłem w ogródku tulipany, również natrafiłem na skrytkę z orzeszkami. Może będzie surowa zima w tym roku, skoro wszędzie tyle orzeszkowych skrytek 🙂
Zastanawia mnie sekularyzacja w starych religiach, zwłaszcza w chrześcijaństwie. To swoista erozja religii, wypłukiwanie jej najbardziej żyznych składników. Objawia się między innymi coraz słabszym życiem religijnym, problemami z dostateczną liczbą księży, starzeniem się uczestniczących w nabożeństwach religijnych. Na Zachodzie Europy mamy z tym do czynienia już od kilkudziesięciu lat, w Polsce jest to również coraz bardziej zauważalne. Ale nie jest to wcale coś nowego. Tak mówił na jednym ze swoich wykładów Peter L. Berger, jeden ze współczesnych socjologów religii: Doskonałym tego przykładem jest rozwój w katolickiej Europie lat trzydziestych tak zwanej sociologie religieuse. Drobiazgowe badania empiryczne pozwoliły na odwzorowanie skali upadku praktyk religijnych i wiary, co miało umożliwić stworzenie strategii, dzięki której Kościół mógłby sobie poradzić z tą sytuacją. Gabriel LeBras, ojciec sociologie religieuse, w jednej z wielu swoich prac zbadał wpływ migracji mieszkańców Normandii (stanowiącej wówczas najbardziej katolicki region Francji) do Paryża na ich życie religijne – wpływ całkowicie niszczący. LeBrasa nie czyta się wprawdzie dobrze; jednak w jednym z najbardziej potoczystych fragmentów wspomina on dworzec kolejowy Gare du Nord, na którym normańscy imigranci wysiadali w Paryżu, i sugeruje żartobliwie, że na tej stacji musi znajdować się magiczny kawałek chodnika – gdy tylko ktoś na niego nastąpi, zaraz przestaje być katolikiem.
Zatem już w latach trzydziestych ubiegłego wieku znano ten problem. A co mówi się na ten temat obecnie. O dziwo nie oznacza to, że dzisiaj świat stał się mniej religijny ani, iż jest to bezpośredni skutek nowoczesności. W wielu zakątkach świata dochodzi przecież do odnowy religijności (np ewangelikalizm w Ameryce Łacińskiej czy katolicyzm w krajach rozwijających się). Zwraca się raczej uwagę na coś innego. Najczęściej wspominany jest czynnik polityczny – bliska relacja pomiędzy Kościołem a państwem (inaczej niż w Ameryce), która miała tę konsekwencję, że polityczną opozycję często cechował element antyklerykalny – jak mówi wspominany wyżej Berger. Rządy Habsburgów w Austrii, carów w Rosji, później pojawiające się partie chadeckie w Europie, fenomen Franco w Hiszpanii…To wszystko zrodziło większy lub mniejszy bunt. Razem z władcami czy też partiami związanymi z pewnymi religiami chciano też odsunąć samą religię. Ta historia powtarzała się w wielu krajach Europy.
Przyznam się, że to ciekawy historyczny szczegół, o którym tak do końca nie zdawałem sobie sprawy. Jest też ostrzeżeniem i dla dzisiejszych polityków, i ludzi Kościoła:-)
Pozdrawiam
Ceramik
Na marginesie- moje tulipany czekają na wsadzenie. Masz rację, już czas!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zwłaszcza w Szwarcwaldzie, gdzie lada dzień może spaść śnieg:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Robiłam dziś białą kiełbasę w sosie chrzanowym z Twojego przepisu. Mój niemąż powiedział że dobra restauracja by się nie powstydzila. Dzięki. Sos na stałe zagości w moim domu. I robi się migiem!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cieszę się ogromnie, że smakowało:-)
Na zdrowie…
PolubieniePolubienie
Jest to problem, czy też oznaką naszych czasów. Wierze bardziej sprzyjają wojny i inne tego typu nieszczęście, w myśl myśli chyba: jak trwoga to do Boga….
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Słyszałem zdanie, że „poczucie kruchości życia wzmaga wiarę”. Prawda… Coś w tym jest:-)
PolubieniePolubienie