Chłód wylazł ze szwarcwaldzkiego lasu, zmroził szyby aut i pokrył bielą trawę…
Pisałem wczoraj o ludzkiej pamięci. Zastanawiałem się, kiedy pomaga a kiedy jest obciążeniem. Ludzie piszą pamiętniki, prowadzą bloga… Ale sądzę, że tam dociera „ocenzurowana” postać naszej pamięci. Nie wyrzucamy z siebie wszystkich brudów. Przynajmniej nie anonimowo… W sumie ludzie czytający tego bloga nie znają mnie z imienia i nazwiska. Nie wiedzą, gdzie dokładnie mieszkam (choć pewnie „znawcy” potrafią mnie wyśledzić:-) A jednak mam jakiś niewytłumaczalny opór, by przelewać w sieć całą swoją żółć, wszystkie moje czarne myśli i moralne porażki.
Łatwiej pisać o sukcesach. Przyjemniej budować atrakcyjny wizerunek. A poza tym… Któżby czytał jakieś poronione wynurzenia?
Zatem nie ma prawdy w pamiętnikach i blogach, kochani. Jest tylko iluzja. Iluzja marketingowa. Piarowska. Ale i tak będziemy je czytali, by łowić okruchy. Gdzieś tam głęboko, wśród zawoluowanych opisów, jesteśmy ukryci…
Ale jak pisał w Małym Księciu Antoine de Saint-Exupéry: Na pustyni jest się trochę samotnym. Równie samotnym jest się wśród ludzi.
🙂
Pozdrawiam
Ceramik
To chyba nie do konca tak…o budowaniu atrakcyjnego wizerunku;) Jak mi cos doskwiera, uwiera, to wole porozmawiac na ten temat z osobami, ktore mnie dobrze znaja i o ktorych wiem, ze mi dobrze zycza, ze nie beda probowac mna manipulowac, wykorzystywac tego przeciw mnie, czy ciagnac mnie w dol. Niestety mam takie doswiadczenie za soba, teraz bardzo uwazam:) W dodatku, ja zalatwiam takie sprawy szybko, wyrzucam negatywne emocje i staram sie wrocic do tych pozytywnych, latwo wpasc w spirale ciagnaca w dol, tylko po co? Wole pogadac z mezem, mama lub ktoras w bliskich przyjaciolek, ze akurat mam zly dzien, jesli to nic wielkiego, to z reguly pod koniec rozmowy juz jestem w dobrym humorze, mam to szczescie, ze jestem otoczona zyczliwymi mi osobami, ktorym czarny humor nie jest obcy, odbieramy na tych samych falach, a to bardzo pomaga:) Jesli wywewnetrznie to w sieci, to zacznie sie caly proces, ktory ten stan rozdmucha, wyolbrzymi i zawsze znajdzie sie ktos, kto bedzie chcial dodatkowo dokopac i pograzyc;) W wirtualnym swiecie wiec, paradoksalnie, ten lekki dolek moze osiagnac gleboksc Dolu Marsjanskiego;) I chyba dlatego wiekszosc osob pisze o pozytywnach sprawach. Ja wiecznych malkonenetow i czarnowidkow, jeczacych i nieszczesliwych, ale nie majacych zamiaru nic w zyciu zmienic omijam szerokim lukiem zarowno w realu, jak i w swiecie wirtualnym:) Wiem, ze nie pomoge, a moge zaszkodzic sama sobie;)
PolubieniePolubienie
Pewnie, że nie do końca… 🙂 Ale jest istotna różnica: real – virtual. W tym pierwszym szukamy przyjaciół, albo zmagamy się z tym sami. W virtualu najczęściej budujemy nasz image z atrakcyjnych wątków… I masz rację – może nie chcemy uchodzić za malkontentów, bo wtedy ludzie „omijają nas szerokim łukiem” 🙂
PolubieniePolubienie
Hmmm… A co to za ochłodzenie? Blogi są różne… Jedni chcą zaistnieć w setce najlepszych blogerów, inni piszą o tym, co ich boli, ale w zawaluowany sposób, inni chcą wywoływać emocje. Czy należy ufać blogerom? Zapytam- A po co? Bierzmy, co dają. Na „babskich” blogach często czytam -„nie chcę marudzić, więc milczę” – na co w odzewie krzyk reszty „pisz! Bo jak nie tu, to gdzie?” I nagle tworzy się grupa wsparcia. Ale są też osoby, które nie potrafią mówić o trudnych sprawach. Jak w realu…. Czy nie jest podobnie ze spowiedzią?
PolubieniePolubienie
Jest podobnie 🙂 Mówimy to, co chcemy… Zastanawiam się ostatnio nad pamięcią i zapomnieniem. Stąd te refleksje. A pamiętnik czy blog są czymś specyficznym. Pamiętniki były pisane zwykle dla samego siebie. Blog jest dla innych. I jest zwykle bardziej formą autoreklamy albo… terapii:-)
PolubieniePolubienie
Ja się leczę :)))
Choć większe znaczenie mają dla mnie blogi innych…
…i wymiana myśli…
…i przemieszczanie się w czasoprzestrzeni….
..i relacje…
PolubieniePolubienie
🙂 Myślę, że to dobry sposób na zdrowie… Też jestem zwolennikiem takiej terapii:-)
PolubieniePolubienie