Przyjechała moja mama. Codziennie odbywa swe spacery. Jakoś do tej pory się z nią na żaden nie wybrałem. Obiecuję sobie, że trzeba to zrobić.
Mama w wieku 14 lat została sierotą. Mieszkała z pełnoletnim bratem i młodszą siostrą. Ponieważ tego pierwszego nie było wiecznie w domu, obowiązek utrzymania domu i opieki nad siostrą spadł na nią. Dalsza rodzina, starsze zamężne rodzeństwo też raczej nie interesowało się młodszymi siostrami. Każdy żył własnym życiem i swoimi problemami. Takie były czasy. Najgorzej, jak wspomina, było zimą. Zasypana śniegiem uboga chata, kończące się jedzenie…
Gdybym miał wehikuł czasu, na pewno odwiedziłbym dwie zmarznięte sierotki. Tylko jakbym im się przedstawił? Może by nawet nie pytały, wdzięczne, że ktoś się nimi w końcu zainteresował… Wpadłbym w grudniu jak (nie)Święty Mikołaj z worem dobroci…
Ale świat jest niesprawiedliwy dalej i nie trzeba wcale podróżować w czasie by pomagać. Wystarczy być na bieżąco, w czasie teraźniejszym:-)
Pozdrawiam
Ceramik
Podoba mi się to podsumowanie. Choć pomagania też trzeba się nauczyć.
PolubieniePolubienie
Trudna sztuka…
PolubieniePolubienie