Od lat w pracy jestem namawiany, by wstąpić do związków zawodowych. I od lat – staję okoniem:-) Oczywiście jest sporo korzyści… Powiedzmy:-) Ale we mnie ciągle tkwi ta dziwna zadra… Przeciwstawiania się… Jakiegoś indywidualizmu… Dziwny zew przeszłości… Tak do końca niewytłumaczalny…
Już ostatni wpis z cyklu „ateizm wykazuje pewne cechy religii”. Obiecuję:-) Chcę jednak dokończyć moje rozważania…
W ostatnim zdaniu definicji religii z Wikipedii znajdujemy nawiązanie do duchowości indywidualnej. Religia ma za zadanie to u człowieka kształtować.
Jeszcze w XIX i XX wieku ateizm był mocno ukierunkowany na materializm. Zwłaszcza związany z ideologią komunistyczną materializm dialektyczny. Sprowadzał on całą obiektywną rzeczywistość do materii. I każdy byt istniał jeśli był materialny. Wydaje mi się, że w II połowie XX wieku pojawiło się w ateiźmie coś szczególnego. Zerwał z suchym materializmem i powędrował bardziej w kierunku humanizmu. Zainteresował się człowiekiem. Największą rolę odegrali tu pewnie egzystencjaliści a później środowiska akademickie zwłaszcza Anglii i USA. Tam właśnie pojawił się dojrzały ukierunkowany na człowieka ateizm. Słyszałem gdzieś ostatnio, że około jedna trzecia kadry naukowej amerykańskich uniwersytetów to ateiści i agnostycy.
Ateizm zainteresował się człowiekiem i jednocześnie stał się… duchowy. Chodzi tu oczywiście nie o stronę duchową, nadprzyrodzoną rzeczywistości, której przecież ateizm się przeciwstawia, ale o inteligencję duchową człowieka. O świat jego idei, uczuć, motywów, wyborów… Jednocześnie ateizm stał się… bliższy religiom. I nikogo nie dziwi dzisiaj mistyka czy duchowość ateistyczna.
Ateizm tym samym nabył kolejną cechę religii – duchowość. Mimo, iż ateizm wykazuje tyle cech religii, ma swoją doktrynę, konsoliduje grupy społeczne, ukierunkowuje się na humanistyczną duchowość – wyraźnie nie jest religią. Na razie:-) Co będzie w przyszłości? Zobaczymy…
Mądrzy ateiści dzisiaj rozmawiają z ludźmi wierzącymi i jest to coś najzupełniej normalnego. Zresztą wszystkim musi na tym zależeć, bo to podstawowa kwestia wolności. Każdego z nas z osobna i wszystkich razem:-)
Pozdrawiam
Ceramik
a ja Ci powiem tak, że związki zawodowe w kapitaliźmie są zarówno ważne, znaczy przynależność do nich, jak prywatne OC i prywatne ubezpieczenie prawnicze, co do Ateizmu, to jednak nie chce się zrzeszać w tym mianie, jestem po prostu indywidualną jednostką ludzką, która nie wierzy w Boga, a która w zamian chętnie korzysta z filozofii buddyzmu, o! ;)))
PolubieniePolubienie
Właśnie to OC strasznie u nas nawala. Były już conajmniej trzy sprawy w pracy, gdy związki nie pomogły swoim członkom i sprawdziła się stara zasada „licz tylko na siebie”… Buddyzm to filozofia z „pogranicza” religii… Jest przesiąknięty tradycyjnymi, lokalnymi wierzeniami, bez których jest trochę „suchy”. Ale jest bardzo intetesujący:-)
PolubieniePolubienie
tutaj są związki prężne, tym bardziej, ze od bez mała pięciu lat nie ma rady zakładowej, ja sądząc się z moją firma skorzystałam w ubezpieczenia prawnego, koleżanka nie posiada i poszła do związków, a te bez gadania sprawą się zajęły i to nie ona jedna, brat mojego Miska działa w związkach zawodowo i jest zawodowym ławnikiem w sądzie pracy, na brak pracy nie narzeka 😉 … jako OC miałam na myśli prywatny „Haftpflicht” ;)
PolubieniePolubienie
Czyli można powiedzieć, że Stein powrócił do zrodek-czli hymanizmy:) Bo z tego nurtu właśnie się wywodzi;) Mnie też odrzuca od wszelkich organizacji, więc rozumiem Twoja niechec:)
O matko, mój smartfon zwariował:) Miało być, że ateizm powrócił do źródła, czyli humanizmu:)
PolubieniePolubienie
Tak, na pewno to można nazwać niechęcią… Myślę, że też strachem przed jakimś uzależnieniem… Bywa i tak 🙂 Humanizm i ateizm to nierozłącznie para, bo tak naprawdę ateizmowi zależy przede wszystkim na człowieku, na nim się skupia. I chwała mu za to:-)
PolubieniePolubienie