Yerba mate. Lubię ten napój a zwłaszcza jego ożywcze działanie. Dzisiaj na otwarciu nowej hali sportowej w mieście moich teściów, dwie miłe panie sprzedawały kubki tego ożywczego napoju. Ten pochodził akurat z Paragwaju. Były też wersje polskie: yerbagrzaniec i yerbamohito… Polacy zawsze coś ciekawego wymyślą. Pewnie dlatego takim powodzeniem cieszą się polskie pizze, typu wiejska z kiełbasą, albo nawet polskie sushi z… kiszonym ogórkiem. Ułańska polska fantazja:-)
Deizm nie przyjmie się w Polsce i wśród Polaków na pewno. Po pierwsze nie znosimy zimnego wykalkulowania. Zawsze musi być element emocji. A jak tu pasuje Bóg-Zegarmistrz, który nakręcił swój mechanizm i pozastawił go aż do „rozciągnięcia sprężynki”?
Po drugie kult Matki-Polki (i tej Bożej oczywiście), który na pewno ma wpływ na polską religijność też temu nie sprzyja. We krwi mamy opiekuńczość, czuwanie nad nami matki-kwoki do późnych lat bardzo „późnego dzieciństwa”.
Po trzecie nie pasuje nam chyba za bardzo deistyczne uporządkowanie wszechrzeczy. Dlatego też deizm zafascynował m. in wolnomularzy, którzy widzieli w świecie taki wzajemnie zazębiający się Mechanizm. Nasza polska siermiężność zaś tego nie znosi.
Zatem deizm bardziej odpowiada ludom nordyckicm czy germańskim albo anglosaskim… Zresztą tamtejsze loże masońskie z chęcią go przyjmowały. I do dzisiaj widać tego wydźwięk w literaturze czy filmie. I takie kino skandynawskie to smaczek sam w sobie:-) Od czasu do czasu można sobie na nie pozwolić. Na dłuższy czas zaś, nieprzygotowanym grozi depresją:-)
To chyba na tyle na temat deizmu… Starczy pod koniec roku. Bo wielki Zegar świata dalej tyka… Tik-tak… 🙂
Pozdrawiam
Ceramik