Córka jest na Halloween Party w Europa-Park w Rust. Całe tabuny przebierańców. Właśnie przysłała jakieś zwariowane zdjęcie. Młodość ma swoje prawa. Sam nie byłem (i nie jestem) lepszy :-).
Od tysiącleci tak właśnie oswajamy śmierć i przemijanie. Śmiechem. Bardzo optymistycznie, nieprawdaż?
Halloween pochodzi z celtyckiej mitologii i naprawdę wcześniej nazywało się Samhainn. Obchodzono je 31 października na zakończenie lata. Po wprowadzeniu chrześcijaństwa wprowadzono nazwę All Hallows’ Eve, co znaczy wigilia Dnia Wszystkich Świętych, co potem irlandzcy emigranci w USA skrócili właśnie na Halloween. Ale nie wykorzeniono starych pogańskich zwyczajów, które połączyły się z chrześcijańskim Dniem Zadusznym. Pozostało święto wiedźm, czarownic, duchów, wydrążonej dyni i innych istot nie z tej ziemi:-)
Bo tak właśnie robimy. Oswajamy to, czego się boimy. Przypominam sobie, że prawie na każdej stypie jest taki moment kiedy żałoba przemienia się w jakąś dziwną radość. Zaczynamy wspominać dobre i śmieszne rzeczy związane ze zmarłym. Takie oczyszczenie, katharsis… Zresztą jak długo można tkwić przy śmierci?
Ze zdumieniem czytam artykuły, w których niektórzy zacietrzewieni wypominają młodzieży, że obchodzi jakieś cudze święto. Ostrzegają nawet, że może się to skończyć opętaniem. Pewnie sami opętani i zazdroszczą ludziom, że się dobrze bawią.
Najchętniej obchodziłbym wszystkie święta świata, gdyby była taka możliwość:-). Chyba jestem człekiem sjesty i fiesty, jak to mi mówi moja żona. A te pogańskie harce przy ognisku to już w ogóle mnie kręcą…
Przy okazji przypominam też tym ostrożnym, że właśnie najbardziej wierzący powinni w śmierci świętować swoje zmartwychwstanie, bo inaczej jak przestrzega Paweł Apostoł „próżna byłaby nasza wiara” (1 Kor 15, 14)
Kolejny dzwonek. Dzieci sąsiadów przyszły nas postraszyć. A może ubiorę maskę szwarcwaldzkiego diabła i sam zrobię im psikusa?
Pozdrawiam
Ceramik
Oswajamy śmierć? Nie wiem, wydaje mi się, że całkiem odwrotnie – zlecamy tę robotę innym – outsourcing. Zabawy typu halloween wydają mi się hałaśliwym odwróceniem uwagi. Czy ktoś z tych „oswojonych” był kiedyś przy łóżku umierającej osoby? Czy zamierza być? Rodzimy się w szpitalu, umieramy w szpitalu. Nasze życie to takie wyjście na przepustkę ze szpitala – KLIK.
PolubieniePolubienie
Każda kultura wypracowała swój model „oswajania” ze śmiercią. Także nasza. „Hałaśliwe odwracanie uwagi” i „outsourcing” to też należy do niej… Pełna obsługa:-) W sumie zawsze człowiek odwracał od niej uwagę. Od jaskini… Wkładał narzędzia codziennego użytku do grobu, jakby nie chcąc zauważyć, że ta osoba tego już nie potrzebuje. Dużo się nie zmieniliśmy, czy umieraliśmy w domu, czy umieramy w szpitalu… Umieramy samotnie. Inni nie chcą w tym uczestniczyć. Zawsze ciekawiły mnie wdowy Wikingów, które wchodziły na „ostatnią łódź” swojego męża. Czy robiły to z wolnej woli? W późniejszych czasach podobno „zastępowała” je już niewolnica. Też outsourcing 🙂 Służy temu też tradycja żałoby, która była uzewnętrznieniem smutku. W wielu kulturach dokładnie określono, jak długo ma trwać i na czym ma polegać. I zawsze polegało to na tym, by trzymać „kostuchę” daleko od siebie. By ją w jakiś sposób „przebłagać”
PolubieniePolubienie
Ja tez nie rozumiem kompletnie tego swietego oburzenia! W kulturze latynowskiej, gdzie tez dominuje religia katolicka jest rowniez zwyczaj przebieranek i radosnego siwta. W Polsce tez sa przebieranki: te nowe kozaki dumnie prezentowane, obecenie puchowe kurtki , kiedys futra z nutrlii lub lisow, to obgadywanie krewnych, porownywanie wiazanek i ilosci zniczy, patrzenie kto jakim samochodem podjechal, istne targowisko proznosci. Wg. mnie duzo gorsze, niz halloweenowe przebieranki;) Co do pogrzebow, to sie zgodzie, ale pod warunkiem, ze chodzi o starsze osoby, ktore „przezyly swoje zycie”, szczegolnie, jeli przezyly je pelnie i radosnie. Na pogrzebie moje ciotecznej babki, ktora nie miala dzieci, ale byla cudowna, ciepla, inteligentna i dowcipna osoba byly tlumy ludzi, pozniej stypa w jej ogrodzie, na ktorej wyplynela idea rodzinnych spotkan, ktore staly sie juz legendarne:) Niestety bywalam na pogrzebach dzieci i mlodych osob i tam nie ma miejsca na wspominki, anegdoty i dowcipy jest czysta tragedia za i smutek, zupelnie inna atmosfera. @Pharlap : „kazdy umiera w samotnosci”, taka jest smutna prawda, nikt z nas nie wybira, znam sytuacje, kiedy ktos umieral w domu (moja ukachana babcia np.), otoczony rodzina, ale w wiekszosci przypadkow jest tak, ze chce sie to zycie do konca ratowac lub chocby usmierzyc bol i cierpienie i stad szpitale lub hospicja. Kazdy z nas na innym etapie zycia, w roznym wieku i w roznych sytuacjach jest konfrontowany ze smiercia i smiertelnoscia jako-taka i kazdy musi na swoj sposob sie z tym uporac.
PolubieniePolubienie
Pogrzeby ludzi, którzy przeżyli swoje lata i odeszli są bolesne, bo ktoś stracił ojca czy matkę, ale odbieramy je inaczej. Są jak naturalna kolej rzeczy… Odejścia młodych to zawsze tragedia i niezdefiniowany bunt…
PolubieniePolubienie
moja uliczka jest na boku i ma zaledwie 250 metrów długości, stoi na niej wprawdzie kilka domów, ale jak mieszkam tutaj już osiem lat, dzieci tutaj raczej nie uprawiają helołinu … co do tematu pt „śmierć” uważam, iż jest to absolutny temat tabu o którym rozmawia się jedynie przy okazji czyjejś śmierci czy święta zmarłych, ludzie są tak skonstruowani, ze o tym czego się boja, nie lubią mówić, a śmierci boi się każdy, bez wyjątku, wierzący czy nie! dla jasności, o fanatyzmie czy ciężkiej depresji tu nie mówię!
PolubieniePolubienie
Rzeczywiście, nie rozmawiamy otwarcie o śmierci. Dlatego przemycamy ten temat w przebieraniu, duchach i pustych dyniach…
PolubieniePolubienie