Dostałem wiadomość, że rodzi się nowy człowiek. Pusta karta. Będzie muzykiem, artystą, zdobywcą Nobla czy kimś zwyczajnym… Rodzice się wyprowadzili parę lat temu z Polski. Urodził się w Szwajcarii. Jeśli pójdzie tam do szkoły, będzie mówił Schwyzertüütsch’em.
W wielu religiach znane jest określenie: urodzić się na nowo. Na ile jest to możliwe? Czy mamy w sobie takie mentalne możliwości, aby właśnie tak rozpocząć?
Na pewno jest to metafora nowego początku. Dalej cofnąć się już nie da, chyba że do życia płodowego. Prawdopodobnie psychologicznie łatwiej się wtedy zmobilizować… Zebrać siły i zacząć jeszcze raz od nowa.
Wiara jest tu wówczas sprzymierzeńcem. Im silniejsza, im mocniej w to wierzymy, tym większe szanse, że damy radę… Pomaga w wyjściu z nałogów. Ogólnie w poprawie jakości naszego życia.
Kiedy właściwie mamy do czynienia z wiarą? Na pewno wtedy, gdy nie mamy wystarczającej wiedzy. A więc im mniejsze prawdopodobieństwo, tym człowiek musi się wykazać większą wiarą. Właściwie prawie wszystkie teorie naukowe są jedynie prawdopodobne. A więc ateista też musi być człowiekiem wiary 🙂
W sensie religijnym, wiara to bardziej postawa osobowa. Teolodzy mówią o otwartości na łaskę. To coś szczególnego. Dar, który wymaga odpowiedzi człowieka.
Co robić, jeśli nie mamy wiary? Nie wiem. Na pewno udawanie nic tu nie da…
Pozdrawiam
Ceramik
Nie zgadzam się z tym, że teorie naukowe są jedynie prawdopodobne. Otóż nie. W języku naukowym „teoria” ma zupełnie inne znaczenie niż w języku potocznym. Teoria naukowa to coś, co jest potwierdzone, coś co jest podstawą wiedzy. Pozwolę sobie zacytować za wikipedią: „Teoria naukowa jest najbardziej rzetelną, rygorystyczną i kompletną formą wiedzy naukowej[1]. Odróżnia ją to od potocznego rozumienia słowa teoria, które sugeruje spekulatywność charakterystyczną dla hipotezy naukowej”. Kwestii wieżącego ateisty chyba nie zrozumiałem. Dla mnie ateista to ktoś, kto po prostu nie wierzy. Ale nie wierzy że czegoś/kogoś nie ma. Po prostu to jest brak wiary, a nie wiara w to że inni się jednak mylą 🙂 A taka postawa (brak wiary) wywodzi się najcześciej z chęci patrzenia na świat bardziej przez aparat naukowy (udawadnialny) niż aparat wiary/religii, który dla ateistów jest nie do przyjęcia ze względu na brak możliwości poparcia dogmatów przez fakty. To tak jak z Nessie czy z UFO – prawie każdy mieszkaniec Ziemi ma teraz smartfona – czyli dostęp do aparaty i kamery w jednym i jakoś nie udało się ani sfotografować Nessie ani UFO. I tego brakuje ateistom (choć wiadomo, trudno wymagać by sfotografować Chrystusa). No a sam proces powstawania religii (scjentologia, mormonizm) też daje wiele do myślenia w kwestii tego jak religie się „mogły” pojawiać. We wpisie dzisiejszym dotknąłeś bardzo ważnego dla mnie tematu. Nie ukrywam, że ja mam teraz nadzieję (dużą, ogromną nawet) na „urodzenie się na nowo”. Dużo myślę i jest co najmniej kilka spraw, które chciałbym w swoim „przyszłym” życiu zmienić. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Cóż, jestem sceptykiem. Dla mnie każda teoria naukowa jest jedynie prawdopodobna. Stopień prawdopodobieństwa może oczywiście być różny. Ale zawsze będzie jedynie teorią opartą na ułomnym ludzkim rozumie. Teoria geocentryczna czy o płaskiej ziemi i setki innych dziwacznych twierdzeń odeszły w zapomnienie, zastąpiły je nowe, które prawdopodobnie też kiedyś odejdą. Ludzie kiedyś byli do nich tak samo jak my dzisiaj do swoich bardzo przekonani. Czasami wystarczy drobnostka, brak narzędzi poznawczych i wszystko leży. Na pewno znasz usiłowania współczesnych fizyków, aby połączyć teorię względności z mechaniką kwantową i stworzyć tak zwaną teorię wszystkiego. Na razie nie ma takiego mostu, ale kto wie Rozróżniamy wiarę psychologiczną i religijną. Na tę pierwszą skazani jesteśmy wszyscy. Od wygranej w totka po zajęcie miejsca siedzącego w metrze. Ateista też tu jest skazany na wiarę. Tam, gdzie nie ma pewności a jest prawdopodobieństwo, zawsze mamy do czynienia z wiarą. Wiara religijna to rzeczywiście ewenement. Ateista, agnostyk ją odrzuca. Z różnych powodów. Najczęściej uzasadnia to empiryczne i racjonalnie. Czyli wierzy bardziej swojemu rozumowi, zmysłom czy też przekonaniom innych bardziej niż jakieś tradycji religijnej (znowu pojawia się słowo wierzy 🙂 Podałeś przykład dwóch sekt religijnych. Na pewno zdajesz sobie sprawę, że to sytuacje skrajne. Nie można ich na pewno porównywać z starymi tradycjami religijnymi jak buddyzm czy chrześcijaństwo.
„… taka postawa (brak wiary) wywodzi się najcześciej z chęci patrzenia na świat bardziej przez aparat naukowy (udawadnialny) niż aparat wiary/religii, który dla ateistów jest nie do przyjęcia ze względu na brak możliwości poparcia dogmatów przez fakty… ” Wybacz, że wyrwałem część Twojej wypowiedzi. Czy czasem teorie i nauka ogólnie też nie mają swoich dogmatów? W nauce je nazywamy aksjomatami. To pewne prawdy, które przyjmuje się bez uzasadnienia np że w całym kosmosie panują te sama prawa fizyczne…
PolubieniePolubienie
Niestety Muszę się nie zgodzić z Tobą. Teoria geocentryczna była „teorią” ale w znaczniu potocznym. Nie w naukowym znaczeniu tego słowa. Teoria jest inaczej najwyższym prawem naukowo potwierdzonym. Tutaj nie ma się co sprzeczać. Negowanie niepodważalności teorii prowadziłoby nas do zanegowania wszystkiego i od jutra równie dobrze moglibyśmy zacząć wierzyć, że głos w telefonie roznosi Loki. Moglibyśmy stać się „kulturą kultu cargo”. Porównanie starożytnych „teorii”, które z nowoczesnym aparatem badawczym, z całym procesem, jaki musi przejść hipoteza by stać się teorią, nie miały nic wspólnego. Dla mnie brak wiary to brak wiary. A nie wiara w co innego. Ja „nie wierzę” w chirurgów czy też lekarzy. Ja po prostu (na podstawie statystyk) ufam, że jest bardzo duża szansa tego że operację przeżyję. Jest również dość wysoka szansa na to, że przeżyję przynajmniej kilka lat. I tyle. Ja w nic tutaj nie „wierzę”. Wydaje mi się, że mechanizm powstania tych „sekt” jest bardzo ciekawy. O tyle, że stało się to w czasach nowożytnych, nowoczesnych nawet. A co gdybyśmy byli dzisiaj świadkami życia Mahometa? Albo Jezusa? Osobiście uważam, że mechanizm był dokładnie taki sam. I tylko przypadek sprawił, że akurat za „poważne” religie uznaje się jedne, a inne traktuje się z przymrużeniem oka. Skoro wiara opiera się na wierze, która jest totalnie niemierzalna w żaden obiektywny sposób, to kto udowodni wyznawcom Latającego Potwora Spaghetti, że ich wiara jest… fałszywa? Już nawet nie wspomnę o różnicach kulturowych (Islam, Chrześcijaństwo i kto co uważa za sektę) ale nawet w Katolicyzmie dzieją się śmieszne rzeczy – choćby sprawa postów i grzechów za nie różnie rozwiązana w Kościołach Katolickich w różnych krajach. Aksjomaty nie są tym czym są fakty. Aksjomaty są podstawą części nauk (aksjomat o punkcie – w matematyce). Aksjomat w nauce przyrodniczej jako taki nie istnieje. Wszystko jest sprawdzalne i weryfikowalne. A werfikacja jest częście przeistaczania się hipotezy w teorię. Skolei wiara opiera się tylko i jedynie na dogmatach. Na niczym więcej. Wiara to kwestia tego że ktoś ma „poczucie” że coś jest prawdziwe. „Poczucie” to nie jest niczym poparte, nie jest weryfikowalne. Co więcej, takich „poczuć” różnych od siebie ludzie mają wiele. A matematyka, fizyka, chemia, biologia – te nauki są takie same na całym świecie. Pozdrawiam Nie mam pretensji o cytowanie – tak jest czasami znacznie wygodniej 🙂 No i mam nadzieję, że nie masz mi za złe tak zaciętej polemiki.
PolubieniePolubienie
Cóż masz prawo się ze mną nie zgadzać 🙂 I vice versa.. ”Porównanie starożytnych „teorii”, które z nowoczesnym aparatem badawczym, z całym procesem, jaki musi przejść hipoteza by stać się teorią, nie miały nic wspólnego.” - za kolejnych tysiąc lat nasze teorie też będą starożytne, dlatego są dla mnie jedynie prawdopodobne ”Ja po prostu (na podstawie statystyk) ufam, że jest bardzo duża szansa tego że operację przeżyje” - czasowniki wierzyć i ufać często stosuje się zamiennie (patrz definicja wiary w Wikipedii) chociaż ten drugi ma większy związek z nadzieją. Ale tam gdzie statystyka, prawdopodobieństwo tam również i wiara (znów Wikipedia). ”Skoro wiara opiera się na wierze, która jest totalnie niemierzalna w żaden obiektywny sposób, to kto udowodni wyznawcom Latającego Potwora Spaghetti, że ich wiara jest… fałszywa? ” - Masz rację to bardzo subiektywne. Zgadzam się. Dlatego trzeba podjąć bardzo subiektywną decyzję za lub przeciw. Religia opiera się zawsze na wolności i dobrowolności. ”Wszystko jest sprawdzalne i weryfikowalne. A werfikacja jest częście przeistaczania się hipotezy w teorię.” - Nie zgadzam się. Sprawdzalność i weryfikowalność opiera się na narzędziach poznawczych jakimi dysponujemy. Sa dla mnie względne. Te sprzed tysiąca lat są dla nas śmieszne, podobnie nasze okażą się śmieszne za kolejny tysiąc. Dwieście lat temu nikt nie wiedział, że istnieje osłona mielinowa na neuronach, ale ona istniała tak jak i teraz. Czy to czego nie możemy zbadać dzisiaj, zweryfikować, bo nie mamy odpowiednich narzędzi, też nie istnieje? Oczywiście naszym zadaniem jest ciągle próbować, bo tak zachodzi rozwój. Może za jakiś czas dojdzie do wielkiego przełomu, tak jak przełomem był rozwój elektroniki i zmieni całe nasze postrzeganie zjawisk w przyrodzie. Na przykład przełom związany z nową formą energii albo przekroczeniem prędkości światła. Bardzo się cieszę, że mam okazję z Tobą dyskutować. Nie dość, że zmuszam swoje szare komórki do pracy :-), to oczywiście bardzo dużo się od Ciebie dowiaduję. Pozdrawiam PS. Dlatego A. Einstein powiedział: „Wyobraźnia jest o wiele ważniejsza niż wiedza. 🙂
PolubieniePolubienie
Nie zgadzać i dyskutować możemy o kwestiach, które nie są jednoznaczne. Literatura, gusta muzyczne / artystyczne, religia, poglądy polityczne. Nauki ścisłe jednak tutaj nie pasują. I mylisz się niestety mój drogi co do tego, że „za kolejne 1000 lat nasze teorie też będą starożytne”. Nie. Te „starożytne” jak twierdzenie Pitagorasa (ale również wiele innych) to wszystko są rzeczy, z których korzystamy do dziś. Twierdzenia Pitagorasa jest niesamowicie leciwe i naprawdę – zaręczam Ci, że nikt go nie podważy. Jeśli chodzi o fizykę, biologię czy chemię to wszystko nauki, w których poznaliśmy już wiele, ale nadal poszerzamy swoją wiedzę. Zapewniam Cię, że nikt, nigdy nie obali zasad dynamiki, prawa Kepplera czy też praw Kirchoffa, Ohma czy Coulomba. A to wszystko dlatego, że te rzeczy są udowodnione. Są oczywiście możliwości wiązania praw w większe zbiory, lub takiej pracy nad pewnymi aspektami nauki, które pozwolą powiązać pewne zagadnienia – jak mechanika klasyczna i kwantowa. Ale nikt tutaj niczego nie będzie obalał! Znamy zjawiska „teleporta” w mechnice kwantowej za pomocą efektu tunelowego, znamy splątanie elektronów… i to niczego nam nie burzy. Niczego! W dawnych czasach naukowcy części rzeczy nie byli w stanie dowieść. My też teraz nie wszystko potrafimy udowodnić. Taki stan to stan hipotezy. Ale teorii naukowe są dowiedzone. Ja nie znam przypadku obalenia teorii. Problem „z internetem” jest taki, że tutaj słowa „teoria” używa się w znaczeniu potocznym (tj. hipotezy) nawet wtedy gdy dyskutujemy o sprawach naukowych. A to jest niedopuszczalne i powoduje tylko chaos. Odnośnie ufać/wierzyć – to samo jak z teorią i hipotezą. Użyłem ufać w znaczeniu takim w jakim się używa zwrotu „mam nadzieję”. I chyba właśnie „mam nadzieję” (podpartą statystyką) że będzie „w miarę dobrze”. Przynajmniej na początku. Nie możesz pisać, że narzędzia są względne. One na pewno są ułomne, ale nie są względne. Jakim cudem względny jest „termoment”? Albo linijka? Waga? Mają swoją dokładność, zakres – oczywiście – ale nie są względne. Nie możesz kwestionować odczytanej przeze mnie temperatury. I dane historyczne o temperaturach, pomimo że były zbierane już ponad setkę lat temu są nadal dla nas ważne. I nikt ich nie kwestionuje. Nie ma tu względności żadnej. To co powiedział Einstein ważne – wobraźnia pozwala nam przewidzieć choćby istnienie cząstek mniejszych od protonu czy neturonu – a więc składowych atomu! I to jest osiągnięcie wyobraźni! A przecież te hipotezy (potocznie: teorie) zostały udowodnione przy pomocy eksperymentów rozbijania cząstek w CERNie. Ale cząstki (choćby Bozon Higgsa) zostały przewidziane za pomocą aparatu teoretycznego. Na papierze najpierw. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Widzę, że bezwzględnie wierzysz w potęgę ludzkiego umysłu i współczesnej nauki. Ok. Poprzestańmy na tym. Niech będzie, że to ja się mylę. Przecież jestem sceptykiem i muszę zakładać pomyłkę także w swoim zdaniu:-) Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Znane jest powiedzenie: wiara czyni cuda. Nawet Jezus stwierdził: twoja wiara cię uzdrowiła. Trzymając się wątku cudownych uzdrowień… Czytałem książkę o uzdrawianiu metodą Silvy. Ogólnie polega ona na wprowadzeniu się w trans i, w tym stanie, intensywne myślenie o uzdrowieniu chorego organu. Toż to jest bardzo podobne do długiej, monotonnej modlitwy, na przykład różańca i prośba do Maryi o uzdrowienie. Statystyki wykazują, że to działa.
PolubieniePolubienie
Masz rację. Są pewne siły w nas ( i poza nami), które nie do końca pojmujemy. Medytacja jest na pewno jedną z nich. Ciekawe, że obecna jest w prawie każdej religii. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie